Miniaturka: Co się dzieję
(wykonana na zamówienie dla Madziunia Madzik Ferro miejsce akcji troszeczkę zmienione przepraszam) Mam nadzieję, że się spodoba :D
Ludmiła
wyszła przed Willę Castillo by zaczerpnąć świeżego powietrza. W
domu panował gwar, obecni byli wszyscy nauczyciele Studio oraz
Rodzina dziś świętowali drugą rocznice zaślubin Pryscylli i
Germana. Ludmiła także brała udział w zabawie lecz musiała
przemyśleć swoje spostrzeżenia.
Od
dwóch tygodni jej chłopak, zachowywał się dziwnie… Fede może i
ma porywczy charakter, jest leniwy i nie można go przekonać gdy ma
inne zdanie, ale dla niej jest wspaniały, wspiera ją w każdej
sytuacji. Nie sprzeciwiał się, gdy postanowiła dołączyć do YM,
choć on wraz z innymi wybrali Studio. Przetrzymał rok spotykania
się tylko w weekendy, pisał do niej codziennie długie listy,
gratulując trasy choć wiedziała, że jest zmęczony i ma mało
czasu, była na pierwszym miejscu… a od czternastu dni stał się
cichy, nie przytulał jej już tak często, nawet nie kłócił się
z nią, gdy powiedziała, że jego grzyweczka to najgłupsza fryzura
jaką kiedykolwiek widziała! Bała się, że może ma już dość
związku z nią… no bo co takiego w niej było?
Nie
była ani ładna, ani utalen… Nie! To się nie zgadzało! Ludmiła
Ferro jest bardzo utalentowana! Każdy facet powinien być
dumny, mając taką dziewczynę!
No
więc dlaczego brunet się od niej zaczął oddalać? Dlaczego gdy
dzisiaj zjawiła się w „domu”, przywitał ją
pocałunkiem w policzek?! Przecież zawsze chwytał ją w objęcia i
całował do utraty tchu!
Za
każdym razem Leon i Maxi dogadywali im, gdy Federico i ona byli
zajęci sobą , np. Daj jej chłopie odetchnąć! Przecież
martwa na nic ci się nie przyda!
-
Ludmiło nie wiedzieliśmy , że chcesz pozbyć się swojego języka!
Jeżeli jest na sprzedaż damy ci za niego 2 złote ! Fedusiu jak
chcesz sprzedać swój musisz nam dopłacić byśmy się przynajmniej
zastanowili czy go chcemy!
-Violetta!
Fede przyssał się do biednej Ludmiły i nie daje jej cieszyć się
takim wspaniałym świeżym powietrzem!
-Fede
ile jej nie widziałeś? Sto lat?
-Gorzko!
Gorzko! Gorzko! Tylko tobie, Federico, słodko!
-Biedna
Ludmiła! Może on ją zmusza? No bo pomyśl, Maxi, logicznie! Kto by
chciał być całowany przez Federa, skoro może być przez nas?!
Ludmiła
uśmiechnęła się, przypominając sobie teksty Chłopaków, On na
początku denerwował się na ich słowa, lecz Ludmiła w skuteczny
sposób zwracała jego uwagę na inny obiekt! Czyli na swoje usta!
A
teraz stała przed domem i zastanawiała się czy brunet nie chce z
nią zerwać… jeżeli tak to jak powinna się zachować? Przecież
nie będzie go błagać o to by z nią został! Co to, to nie!
Poradzi
sobie bez niego! Co z tego że kocha go nad życie? Co z tego że od
zawsze kochała go, nie mogąc go mieć i gdy wreszcie należał do
niej, była szczęśliwa?
Westchnęła,
więc nie będzie się zamartwiać i zapyta go o co mu chodzi!
Właśnie
miała wejść do domu, gdy drzwi się otworzyły i stanął przed
nią Fede ze zmarszczonym czołem.
-
Oh, Ludmi, myślałem, że nie ma nikogo w ogrodzie – mruknął,
rumieniąc się.
-
A co chciałeś robić w ogrodzie sam? – zapytała, krzyżując
ręce na piersi.
-
Pomyśleć. - Podrapał się po głowie.
-
Nad czym?! – prychnęła. - Jak ze mną zerwać?! Powiem ci jedno,
Federico! Myślałam, że dojrzałeś na tyle, by być ze mną
szczery! A ty zachowujesz się jak jakiś gówniarz i unikasz mnie!
Nie możesz po prostu powiedzieć, że mnie nie kochasz i skończyć
z tym?!
-
Ja cię nie kocham?! - wykrzyknął wzburzony. - O czym ty mówisz?!
-
A głuchy jesteś? - także zaczęła krzyczeć.
-
Co tu się dzieje? - odezwał się Diego, stając w progu.
-
Znikaj stąd, Dominiquez! - warknęła Ludmiła.
Hiszpan,
słysząc ton przyjaciółki, szybko zamknął drzwi z drugiej
strony, znał ją dobrze i wiedział, że gdy zwraca się do niego po
nazwisku to jest wściekła!
-
O co ci chodzi, Pasquarelli?! - zapytała poważnie. - Mów prawdę,
bo odchodzę od zmysłów, martwiąc się że chcesz mnie rzucić!
-
Ja ciebie?! Oszalałaś? Przecież cię kocham! - powiedział
stanowczo i spuścił oczy. - To ty miałabyś powód mnie zostawić!
-
Jaki? - wyszeptała zaszokowana. W jej głowie zaczęły pojawiać
się różne odpowiedzi, może ją zdradził, albo…
-
Nie jestem ideałem chłopaka…. Kobiety chcą mieć wysportowanego,
zabawnego i bogatego faceta - mruknął.
-Fede…
Idioto! - uderzyła go w pierś. - Ty nie jesteś wysportowany?
Człowieku, wiesz jak zmężniałeś przez te dwa lata? Nie jesteś
zabawny? Tylko ty umiesz mnie rozśmieszyć, gdy jestem smutna! Nie
jesteś bogaty? A po co mi pieniądze? Kretynie, przecież cię
kocham! Nie ważne ile masz w banku! Jesteś pracowity i zdolny! Na
pewno kiedyś coś się wydarzy i będziesz lepiej zarabiał!
-
Ludmiło… - zaczął otrząsnąwszy się z szoku. – Wyjdziesz za
mnie?
-
Co? - Uniosła na niego wzrok. – Prosisz mnie o rękę?
-
A nie wyraziłem się jasno? - zdziwił się.
-
Więc nie zrywasz ze mną? - chciała się upewnić.
-
Odbiło ci? Po co mam z tobą zrywać, skoro chcę spędzić z tobą
resztę życia?
-
Fede, och, Fede! - krzyknęła i rzuciła mu się na szyję. - Tak
bardzo cię kocham!
-
Więc to znaczy tak? - zapytał.
-
Tak - wymruczała i pocałowała go namiętnie.
-
I tak oto nasz mały Feduś zdobył Ludmisię! - oznajmił Leon,
odchodząc od okna.
-
Nareszcie. -Pryscylla ocierała łzy wzruszenia. - Oni będą
wspaniałym małżeństwem!
-
Pasują do siebie - potwierdził German.
-
Maxi, ja mam tylko jedno pytanie… - zaczął Diego.
-
Jakie?
-
Jak to się stało, że nasz mało nierozgarnięty przyjaciel
zaręczył się z Ludmiłą, a my jesteśmy sami?!
-
Nie mam pojęcia, Diego! - Maxi zmarszczył czoło.
-
A ja wam powiem dlaczego - odezwała się Ludmiła, zjawiając się
wraz z uśmiechniętym od ucha do ucha Federem w salonie.
-
Może lepiej nie - Diego skierował się ku schodom. – Chodź,
Maxi!
-
Masz rację bracie! Chodźmy stąd! Ludmiła zaraz zacznie nam mówić
jaki to Federico jest wspaniały!
-
A tego nie zniesiemy! - powiedzieli chórem i zniknęli na górze.
-
Wasza strata - zawołała za nimi i wtuliła się w Federico, który
pocałował ją w czubek głowy i spojrzał na rodzinę.
-
Pobieramy się! - oznajmił radośnie.
-
To wspaniale! - wykrzyknęli wszyscy i rzucili się do składania
życzeń.
Dwa
lata później
-
Pamiętasz dzień w którym ci się oświadczyłem? - zapytał Fede,
patrząc na żonę uważnie.
-
Tak, a co? - warknęła.
-
Zachowujesz się tak samo jak ja wtedy, więc może powiesz o co ci
chodzi? - poprosił.
-
Powinieneś się domyśleć! - prychnęła.
Federico
westchnął, od tygodnia Ludmiła co chwilę zmieniała swoje
zachowanie, w jednej chwili przytulała się do niego, by zaraz
krzyczeć na niego o rzuconą koszulę na podłodze.
-
Ale czego?!
-
Jak to czego? – zawołała. - A myślisz że ja od tak jestem zła?
To nie moja wina!
-
A czyja?
-
Twoja!
-
Niby czemu?! - zdziwił się.
-
A temu geniuszu, że gdy kochasz się ze swoją żoną bez środka
antykoncepcyjnego, musisz spodziewać się, że zmieni się, gdy w
jej brzuchu zamieszka dziecko! - wykrzyknęła i wybuchnęła
płaczem.
-
Będę ojcem? - wyszeptał i przytulił ją mocno. - Będziemy
rodzicami?
-
Tak – chlipała. - Cieszysz się?
-
Nawet nie wiesz jak bardzo - przyznał i pocałował ją czule. -
Przynajmniej teraz wiem, dlaczego się tak zachowujesz!
-
Kretyn! - prychnęła Ludmiła i wyszła z pokoju, trzaskając
drzwiami.
-
No co ja takiego powiedziałem?! - wykrzyknął zdumiony brunet,
drapiąc się po głowie.
-
Oddychasz tym samym powietrzem co ja! - krzyknęła Ludmiła z
drugiego pomieszczenia. - To jest wystarczające przewinienie!
-
Skarbie, nie denerwuj się – poprosił uchylając drzwi. -
Przepraszam!
-
Masz za co! - wymamrotała podchodząc do niego. - Ale znaj moją
dobroć! Wybaczam ci! Dziecko musi mieć ojca więc cię nie
pokiereszuję! – wyszeptała, przytulając się od niego mocno.
-
Też cię kocham - zaśmiał się i pocałował ją namiętnie.
Kilka
miesięcy później na świat przyszła Rose. Mała blond włosa dziewczynka podbiła serca rodziców, jak i całej rodziny.