sobota, 21 marca 2015

Koniec!!!!



Koniec tej historii!!!! przepraszam ale strasznie mnie męczyła ale za to jutro pojawi się 1 rozdział czegoś zupełnie innego do jutra :D

poniedziałek, 16 marca 2015

Hej, kochani proszę o polubienie mojej strony na FB :)
(Tematyka PJ) 


https://www.facebook.com/pages/Percy-Jackson-i-Olimpijscy-Herosi/1561164894150216?fref=nf








Miniaturka: Co się dzieję 


(wykonana na zamówienie dla Madziunia Madzik Ferro miejsce akcji troszeczkę zmienione przepraszam) Mam nadzieję, że się spodoba :D




Ludmiła wyszła przed Willę Castillo by zaczerpnąć świeżego powietrza. W domu panował gwar, obecni byli wszyscy nauczyciele Studio oraz Rodzina dziś świętowali drugą rocznice zaślubin Pryscylli i Germana. Ludmiła także brała udział w zabawie lecz musiała przemyśleć swoje spostrzeżenia.
Od dwóch tygodni jej chłopak, zachowywał się dziwnie… Fede może i ma porywczy charakter, jest leniwy i nie można go przekonać gdy ma inne zdanie, ale dla niej jest wspaniały, wspiera ją w każdej sytuacji. Nie sprzeciwiał się, gdy postanowiła dołączyć do YM, choć on wraz z innymi wybrali Studio. Przetrzymał rok spotykania się tylko w weekendy, pisał do niej codziennie długie listy, gratulując trasy choć wiedziała, że jest zmęczony i ma mało czasu, była na pierwszym miejscu… a od czternastu dni stał się cichy, nie przytulał jej już tak często, nawet nie kłócił się z nią, gdy powiedziała, że jego grzyweczka to najgłupsza fryzura jaką kiedykolwiek widziała! Bała się, że może ma już dość związku z nią… no bo co takiego w niej było?
Nie była ani ładna, ani utalen… Nie! To się nie zgadzało! Ludmiła Ferro jest bardzo utalentowana!  Każdy facet powinien być dumny, mając taką dziewczynę!
No więc dlaczego brunet się od niej zaczął oddalać? Dlaczego gdy dzisiaj zjawiła się w „domu”,  przywitał ją pocałunkiem w policzek?! Przecież zawsze chwytał ją w objęcia i całował do utraty tchu!
Za każdym razem Leon i Maxi dogadywali im, gdy Federico i ona byli zajęci sobą , np. Daj jej chłopie odetchnąć! Przecież martwa na nic ci się nie przyda!
- Ludmiło nie wiedzieliśmy , że chcesz pozbyć się swojego języka! Jeżeli jest na sprzedaż damy ci za niego 2 złote ! Fedusiu jak chcesz sprzedać swój musisz nam dopłacić byśmy się przynajmniej zastanowili czy go chcemy!
-Violetta! Fede przyssał się do biednej Ludmiły i nie daje jej cieszyć się takim wspaniałym świeżym powietrzem!
-Fede ile jej nie widziałeś? Sto lat?
-Gorzko! Gorzko! Gorzko! Tylko tobie, Federico, słodko!
-Biedna Ludmiła! Może on ją zmusza? No bo pomyśl, Maxi, logicznie! Kto by chciał być całowany przez Federa, skoro może być przez nas?!
Ludmiła uśmiechnęła się, przypominając sobie teksty Chłopaków, On na początku denerwował się na ich słowa, lecz Ludmiła w skuteczny sposób zwracała jego uwagę na inny obiekt! Czyli na swoje usta!
A teraz stała przed domem i zastanawiała się czy brunet nie chce z nią zerwać… jeżeli tak to jak powinna się zachować? Przecież nie będzie go błagać o to by z nią został! Co to, to nie!
Poradzi sobie bez niego! Co z tego że kocha go nad życie? Co z tego że od zawsze kochała go, nie mogąc go mieć i gdy wreszcie należał do niej, była szczęśliwa?
Westchnęła, więc nie będzie się zamartwiać i zapyta go o co mu chodzi!
Właśnie miała wejść do domu, gdy drzwi się otworzyły i stanął przed nią Fede ze zmarszczonym czołem.
- Oh, Ludmi, myślałem, że nie ma nikogo w ogrodzie – mruknął, rumieniąc się.
- A co chciałeś robić w ogrodzie sam? – zapytała, krzyżując ręce na piersi.
- Pomyśleć. - Podrapał się po głowie.
- Nad czym?! – prychnęła. - Jak ze mną zerwać?! Powiem ci jedno, Federico! Myślałam, że dojrzałeś na tyle, by być ze mną szczery! A ty zachowujesz się jak jakiś gówniarz i unikasz mnie! Nie możesz po prostu powiedzieć, że mnie nie kochasz i skończyć z tym?!
- Ja cię nie kocham?! - wykrzyknął wzburzony. - O czym ty mówisz?!
- A głuchy jesteś? - także zaczęła krzyczeć.
- Co tu się dzieje? - odezwał się Diego, stając w progu.
- Znikaj stąd, Dominiquez! - warknęła Ludmiła.
Hiszpan, słysząc ton przyjaciółki, szybko zamknął drzwi z drugiej strony, znał ją dobrze i wiedział, że gdy zwraca się do niego po nazwisku to jest wściekła!
- O co ci chodzi, Pasquarelli?! - zapytała poważnie. - Mów prawdę, bo odchodzę od zmysłów, martwiąc się że chcesz mnie rzucić!
- Ja ciebie?! Oszalałaś? Przecież cię kocham! - powiedział stanowczo i spuścił oczy. - To ty miałabyś powód mnie zostawić!
- Jaki? - wyszeptała zaszokowana. W jej głowie zaczęły pojawiać się różne odpowiedzi, może ją zdradził, albo…
- Nie jestem ideałem chłopaka…. Kobiety chcą mieć wysportowanego, zabawnego i bogatego faceta - mruknął.
-Fede… Idioto! - uderzyła go w pierś. - Ty nie jesteś wysportowany? Człowieku, wiesz jak zmężniałeś przez te dwa lata? Nie jesteś zabawny? Tylko ty umiesz mnie rozśmieszyć, gdy jestem smutna! Nie jesteś bogaty? A po co mi pieniądze? Kretynie, przecież cię kocham! Nie ważne ile masz w banku! Jesteś pracowity i zdolny! Na pewno kiedyś coś się wydarzy i będziesz lepiej zarabiał!
- Ludmiło… - zaczął otrząsnąwszy się z szoku. – Wyjdziesz za mnie?
- Co? - Uniosła na niego wzrok.  – Prosisz mnie o rękę?
- A nie wyraziłem się jasno? - zdziwił się.
- Więc nie zrywasz ze mną? - chciała się upewnić.
- Odbiło ci? Po co mam z tobą zrywać, skoro chcę spędzić z tobą resztę życia?
- Fede, och, Fede! - krzyknęła i rzuciła mu się na szyję. - Tak bardzo cię kocham!
- Więc to znaczy tak? - zapytał.
- Tak - wymruczała i pocałowała go namiętnie.
- I tak oto nasz mały Feduś zdobył Ludmisię! - oznajmił Leon, odchodząc od okna.
- Nareszcie. -Pryscylla ocierała łzy wzruszenia. - Oni będą wspaniałym małżeństwem!
- Pasują do siebie - potwierdził German.
- Maxi, ja mam tylko jedno pytanie… - zaczął Diego.
- Jakie?
- Jak to się stało, że nasz mało nierozgarnięty przyjaciel zaręczył się z Ludmiłą, a my jesteśmy sami?!
- Nie mam pojęcia, Diego! - Maxi zmarszczył czoło.
- A ja wam powiem dlaczego - odezwała się Ludmiła, zjawiając się wraz z uśmiechniętym od ucha do ucha Federem w salonie.
- Może lepiej nie - Diego skierował się ku schodom. – Chodź, Maxi!
- Masz rację bracie! Chodźmy stąd! Ludmiła zaraz zacznie nam mówić jaki to Federico jest wspaniały!
- A tego nie zniesiemy! - powiedzieli chórem i zniknęli na górze.
- Wasza strata - zawołała za nimi i wtuliła się w Federico, który pocałował ją w czubek głowy i spojrzał na rodzinę.
- Pobieramy się! - oznajmił radośnie.
- To wspaniale! - wykrzyknęli wszyscy i rzucili się do składania życzeń.
Dwa lata później
- Pamiętasz dzień w którym ci się oświadczyłem? - zapytał Fede, patrząc na żonę uważnie.
- Tak, a co? - warknęła.
- Zachowujesz się tak samo jak ja wtedy, więc może powiesz o co ci chodzi? - poprosił.
- Powinieneś się domyśleć! - prychnęła.
Federico westchnął, od tygodnia Ludmiła co chwilę zmieniała swoje zachowanie, w jednej chwili przytulała się do niego, by zaraz krzyczeć na niego o rzuconą koszulę na podłodze.
- Ale czego?!
- Jak to czego? – zawołała. - A myślisz że ja od tak jestem zła? To nie moja wina!
- A czyja?
- Twoja!
- Niby czemu?! - zdziwił się.
- A temu geniuszu, że gdy kochasz się ze swoją żoną bez środka antykoncepcyjnego, musisz spodziewać się, że zmieni się, gdy w jej brzuchu zamieszka dziecko! - wykrzyknęła i wybuchnęła płaczem.
- Będę ojcem? - wyszeptał i przytulił ją mocno. - Będziemy rodzicami?
- Tak – chlipała. - Cieszysz się?
- Nawet nie wiesz jak bardzo - przyznał i pocałował ją czule. - Przynajmniej teraz wiem, dlaczego się tak zachowujesz!
- Kretyn! - prychnęła Ludmiła i wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami.
- No co ja takiego powiedziałem?! - wykrzyknął zdumiony brunet, drapiąc się po głowie.
- Oddychasz tym samym powietrzem co ja! - krzyknęła Ludmiła z drugiego pomieszczenia. - To jest wystarczające przewinienie!
- Skarbie, nie denerwuj się – poprosił uchylając drzwi. - Przepraszam!
- Masz za co! - wymamrotała podchodząc do niego. - Ale znaj moją dobroć! Wybaczam ci! Dziecko musi mieć ojca więc cię nie pokiereszuję! – wyszeptała, przytulając się od niego mocno.
- Też cię kocham - zaśmiał się i pocałował ją namiętnie.

Kilka miesięcy później na świat przyszła Rose. Mała blond włosa dziewczynka podbiła serca rodziców, jak i całej rodziny.

środa, 4 marca 2015

Rozdział 13

-Daleko jeszcze?/Pyta blondynka.
-Już niedaleko.
-Tak w ogóle to czym się interesuje?
-Śpiewasz, tańczysz. Jesteś idealna.
-Jak gwiazda./Mruczy pod nosem
-Tak jak gwiazda.
-Gdzie my jedziemy. Do mnie do domku?
-Nie nie możesz jeszcze tam wrócić./Wyjaśniam po czym wysiadam i z razem z blondynka wchodzimy do domu.
-Wow jaka Villa!/Wykrzyknęła zachwycona. Niech zobaczy swój dom..
-Ludmiła.../Podbiegają do niej Herman z Vilu.
-Kim jesteście? /Pyta na wpół ciekawa a przerażona.
-Nie pamiętasz?
-Nie.
-Jestem Herman a to Violetta.
-Witajcie Miło mi./ Mówi z uśmiechem. Pokazuje Hermanowi aby ja zagadał po czym udaje się z kuzynką na stronę.
-Vilu. Ona nic nie pamięta./Szepce załamany.
-Zauważyłam. Może zorganizujemy takie piżama party.
-To świetny pomysł tylko kiedy?
-Dziś wieczorem. W ogóle to wraca do domu?
-Nie, jej matka wyjechała. Musi zatrzymać się u was.
-Niech będzie. Będziesz mi dłużny do końca życia./Śmieje się.
-Oczywiście./Odpowiadam gorliwie.


 Ludmiła


-Ludmiło!!!/Słysze swoje imię. Ten Pan Herman jest bardzo miły. Ma wiele tematów do rozmów.
-Słucham?/Odpowiadam.
-Chodźmy do mnie do pokoju porozmawiać.
-Mmmm...Ok.
-Po chwili znalazłam się w jasnofioletowym pokoju. Królestwie dla nastolatek.
-Więc co chciałaś Vi?
-Vi? Ładnie. Może została byś u mnie na jakiś czas co ty na to?
-Nie wiem/Zaczęłam
-Fede też będzie...
-Zgoda./Nie wiem czemu tak mnie do niego ciągnie jest taki opiekuńczy. Violetta poszła zadzwonić po koleżanki a ja nie wiem co robić. Chyba poczytam jakąś książkę co ona tu ma...
-Chopin, Bach, Ten Obcy i Takk!!! Harry Potter Czara Ognia. Kocham. Rozdział pierwszy./ Pogrążona w lekturze nie zauważyłam pędzącego czasu.
-Ludmiła!!
-Co znowu! /Pomyślałam.
-Tak? /Odpowiedziałam.
-Przywiozłem twoje rzeczy. Leć do łazienki kotku bo zaraz przyjdą dziewczyny na noc.
-Dobrze skarbie./Odpowiedziałam czując jak pieką mnie policzki. Chwyciłam torbę i ruszyłam w stronę łazienki, zakluczyłam drzwi i osunęłam się po nich na podłogę. Co się z tobą dzieje?! Ludmiło? Muszę zapomnieć o tamtym życiu liczy się teraźniejszość. Weszłam do kabiny prysznicowa gdy zakończyłam kąpiel owinięta w ręcznik stanęłam przed lustrem chwyciłam nożyczki i obcięłam włosy.

-Ludmi! Chodź do nas/Usłyszałam połączony głos Fdera i Violki. Gdy byłam na miejscu opadły im szczęki.


**********************************************

Zapraszam do komentowania. Przeprasza, że tak długo mnie nie było. Ten rozdział dedykuje fałszywym przyjaciołom.