niedziela, 14 czerwca 2015

Jak większość zdążyła zauważyć zmieniłam ustawienia bloga, tak będzie lepiej wole mieć przy sobie stałych czytelników. Kocham.
Dziękuje, że jesteście Kochani <3



piątek, 12 czerwca 2015


Walcząc o Miłość: 12











- Ferro? – zapytał wchodząc do pokoju. Zamknął za sobą drzwi. –Luśka?
Spojrzał na drzwi wychodzące na balkon – były zamknięte. Przez chwilę stał w miejscu obawiając się, że nie wytrzymała i uciekła  z dala od rezydencji Pasquarelliego zostawiając go samego. Skazanego na przegraną...
Nagle usłyszał otwierające się drzwi łazienki, w których stała Ludmiła ubrana jedynie w biały bawełniany szlafrok, który sam kupił przed jej przybyciem do rezydencji. Z blond włosów ściekały krople wody, które lądowały na podłodze. Zaskoczona przyglądała się mężczyźnie.
- Coś się stało? – zapytała miękkim głosem jednocześnie wyciągając z kieszeni szlafroka ścierkę, którą machnęła i wysuszyła podłogę. Zamknęła za sobą drzwi i podeszła do swojego łóżka, by po chwili usiąść na nim.
Brunet nie wiedział, co odpowiedzieć kobiecie. Nie miał zamiaru przyznawać się, że się o nią martwił – to nie było w jego stylu. Pierwsza myśl, jaka wpadła mu do głowy, to herbata, którą dla niej przyniósł.
- Mam dla ciebie herbatę – podał dziewczynie kubek. – Ale Anna dolała tam coś na sen, więc jeśli chcesz jeszcze trochę posiedzieć, to nie pij jej jeszcze.
Stanął przy  komodzie przyglądając się Ludmile. Wyglądała bardzo ładnie w szlafroku i mokrych włosach, które opadały jej na ramiona. Uśmiechnął się do siebie w myśli.
- Dziękuję – odpowiedziała uśmiechając się do niego odstawiając kubek na szafkę nocną.
W pokoju dziewczyny nastała dziwna cisza, której żadne z nich nie chciało przerywać. Federico wiedział, że powinien coś powiedzieć, nawiązać rozmowę, ale po raz pierwszy od kilku miesięcy nie wiedział, jak się do tego zabrać. Czuł się bardzo dziwnie w obecności blondynki .
-  Ruggero już śpi? – zapytała Ludmiła po kilku minutach ciszy.
Mężczyzna uśmiechnął się do niej.
- Tak. Pytał o ciebie.
- O mnie? – zaskoczyło ją to, co powiedział.
- No, chyba nie o mnie, Ferro. Tęsknimy za tobą.
Na policzkach kobiety pojawiły się dwa wielkie rumieńce, zresztą u Federra również. Gdyby w pokoju był jakiś obserwator, to nie mógłby określić, kto był bardziej zawstydzony.
Brunet od razu wyratował się z tej sytuacji:
- Stan ciągle się pyta, kiedy wróci „ta Ludmiła, która utrze nosa Evanowi”, a Anna z Joanną marudzą, że nie mają z kim poplotkować. Nawet Evan mówi, że bez ciebie bawiącej się ze Ruggem jest w domu jakoś pusto... – dodał obojętnym tonem, po czym usiadł obok Ludmiły. – Koniec z tym, Ferro. Musisz odpocząć.
Kobieta zamrugała szybko oczami.
- Co ty gadasz, Pasquarelli? Jutro jest kolejna rozprawa!
Mężczyzna westchnął.
- Wiem. Ale nie mogę już patrzeć jak siedzisz w tym pokoju sama i analizujesz wszystko. Punkt, po punkcie; artykuł, po artykule...
- Pasquarelli, przecież...
Mężczyzna położył jej palec na usta sprawiając, że Ludmiła natychmiast umilkła.
- Robimy przerwę. Obiecałem już Ruggero, że wyjeżdżamy. Chyba nie chcesz sprawić mojemu dziecku zawodu? – uniósł leniwie lewą brew.
Ze zdziwieniem stwierdził, że cholernie podobało mu się to, iż siedział tak blisko Ludmiły przez co na jej twarzy z każdą chwilą pojawiały się coraz większe rumieńce. Zgrabnie udawał, że tego nie widzi, ale nie mógł się powstrzymać od myśli, iż mógłby tak siedzieć każdego wieczoru.
- Ja... Jak to wyjeżdżamy? Przecież ja nie mam pieniędzy, muszę pójść do banku, ja...
O właśnie! pomyślał sobie, kiedy kobieta wspomniała o banku.
- Jakie pieniądze, Ferro?! Ja płacę za to wszystko, ty masz uszczęśliwić moje dziecko. A tak swoją drogą... Nie sądzisz czasem, że powinnaś mi o czymś powiedzieć?
Ludmiła nagle pobladła. Mężczyzna się wystraszył, że coś jej się stało: zasłabła ze zmęczenia, bądź zrobiło jej się nie dobrze. Miał już zamiar coś zrobić, by jej pomóc, kiedy wyszeptała cicho:
- Miał na imię Diego...
Nasz Diego?!
Tak...
Ludmiła przymknęła oczy na wspomnienie o swoim niedoszłym mężu. Nie wymawiała jego imienia już od wielu, wielu miesięcy, aż do tej chwili. Zawsze sprawiało jej to ból.
Z trudem opowiadała Federico o tym wszystkim, co ich spotkało: jak się poznali, zakochali w sobie, jak planowali wspólną przyszłość. Kobieta wtedy myślała, że to były najcudowniejsze chwile jej życia. Wszystko układało się doskonale, aż do pewnego feralnego dnia, w którym Ludmiła obudziła się w pustym mieszkaniu.
- Nie wiedziałam, dlaczego mnie tak nagle zostawił – wyszeptała, nie czując jak po jej twarzy leciały łzy. – Przecież jeszcze dzień wcześniej wszystko było idealnie: Diego był w wyśmienitym humorze, gdyż dostał nową, dobrze płatną pracę. A tu nagle budzę się i nie mam nic: zostawił mi tylko meble i moje rzeczy – westchnęła. – Dopiero miesiąc później dowiedziałam się, że wziął kredyt na moje nazwisko na pięćset tysięcy funtów.
- Na pięćset...?
- Tak, na pół miliona funtów. I co jest najbardziej śmieszne, wziął kredyt tylko w jednym banku – roześmiała się histerycznie. – Diego był zawsze biedny, a ja nie chciałam uwierzyć, że mnie tak podle wykorzystał. Zdobył moje zaufanie, po czym wykorzystał je znikając z mojego życia pozostawiając mi jedynie do spłacenia kredyt. Spłaciłam już większą część: wszystkie moje pieniądze zarobione jako kelnerka, adwokat, nauczyciel  i inne moje oszczędności, które miały być pieniędzmi na nowy start oddałam na spłacenie długu. Teraz też, każdą pensję, oddają jako spłatę. Poza tym moi rodzice i przyjaciele również dali mi parę tysięcy, aby było mi łatwiej. Tak naprawdę jestem bez grosza i gdyby nie to, że mam u ciebie pracę, to teraz... – głos się jej załamał.
Doskonale pamiętała chwilę, w której dowiedziała się o spłacie kredytu. Myślała, że to były jakieś żarty. A teraz...?
Nie wiedziała, dlaczego zdecydowała się na zwierzanie Federico. Może dlatego, że ostatnio bardzo się do siebie zbliżyli? A może po prostu oboje dorośli do tego, by zakopać topór wojenny? Ludmiła nie wiedziała tego, ale miała nadzieję, że to, co było w tej chwili między nią a Federico Pasquarellim będzie kształciło się w przyjaźń.
- Ludmiło– usłyszała tuż przy uchu. – Powinnaś już iść spać. Jutro czeka nas ciężki dzień. Nie powinnaś się jeszcze bardziej stresować.
Dziewczyna przytaknęła ruchem głowy, wypiła przyniesioną przez mężczyznę herbatę, która nie wystygła.  Kilka minut później słodko spała całkowicie nieświadoma tego, że brąz włosy mężczyzna obserwował ją jeszcze przez parę godzin, aż sam nie poszedł spać.

- Proszę wstać. Sąd idzie – usłyszeli, po czym równocześnie podnieśli się, ramię w ramię: on – samotny ojciec, ona – pani adwokat, a zarazem opiekunka.
Rozprawę rozpoczął przewodniczący.
- W dniu dzisiejszym, na sesji Najwyższego Sądu Rodzinnego rozpatrywana będzie sprawa dotycząca opieki nad Ruggero Pasquarellim. Czy dziecko powinno mieszkać z samotnym ojcem, który jest zaangażowany w pracę, czy też z dziadkami i ciotką, od strony zmarłej matki, którzy poświęciliby dziecku bezgraniczny czas? Zanim Sąd wyda wyrok w sprawie wysłucha oby stron. Głos ma prokurator.
I znów wszystko się zaczęło od nowa. Wystąpienie mecenasa Naidroka, który wygłasza swoją opinię w sprawie, opowiadając się po stronie Navvarów. Zeznania świadków wywołanych przez niego. Ostatnia, starsza córka Navvarów – Naty. Moja była przyjaciółka.
- Czy ma pani pytania, pani mecenas? – usłyszeli pytanie sędziego.
Dasz radę, pomyśleli równocześnie.
- Tak, panie sędzio – odpowiedziała pewnym głosem Ludmiła, po czym wstała.
Przez chwilę się zastanawiała, o co może zapytać starszą pannę Navvaro. Wielokrotnie wyobrażała sobie sytuację, dzięki której sprawi, że Rugg zostanie przy ojcu. Nigdy nie wyobrażała, że aż tak będzie się wtedy stresować.
Rzuciła okiem na Naidroka, który uśmiechał się kpiarsko na postępowanie swojej ex-praktykantki. Widać było gołym okiem, że od początku był pewny swojej wygranej. Ludmiła zresztą też. Wiedziała, że jest skazana na porażkę. A mimo wszystko podjęła wyzwanie. Zgodziła się pomóc Federico walczyć o dziecko. Dziecko, które zmieniło jej życie...
Kochała Ruggero. Nie chciała zbyt się do niego przywiązywać, szczególnie wtedy, kiedy Pasquarelli był w związku z Lisą Miller i zamierzał się pobrać. Czuła, że po zawarciu związku małżeńskiego z Lisą musiałaby rozstać się z chłopcem ze względu na nową panią Pasquarelli. Teraz, gdy Lisy już nie było, nadal nie chciała przywiązywać się do dziecka. Wiedziała, że kiedyś jego ojciec znajdzie mu nową matkę, która będzie kochała go jak swoją własną pociechę.
Ona była gotowa poświęcić się dla tego chłopca, który już pierwszego dnia ich znajomości zdobył jej serce. Ludmiła uświadomiła sobie, że nie może żyć bez myśli, że niedługo zobaczy się ze Ruggusiem. Był częścią jej życia. Jej nowego życia, którego pomimo wielu trudności nie zamieniłaby na żadne inne.
To właśnie dla niego musiała walczyć. Dla Ruggero.
Spojrzała na Federico, który uśmiechnął się do niej zachęcająco. W jego wzroku było coś, co sprawiło, że nabrała odwagi.
- Czy pamięta pani, że zeznaje pani pod przysięgą Kodeksu? – zapytała grobowym tonem czarnowłosą kobietę.
- Tak – odpowiedziała Naty, z pogardą, patrząc na Ludmiłę.
- Proszę nie zapominać, że zwraca się pani do prawnika, a przede wszystkim do Wysokiego Sądu – upomniał ją jeden z przysięgłych.
Naty zgrabnie udała skruchę uśmiechając się zalotnie do niego:
- Przepraszam.
- Udzielam głosu obrońcy pana Pasquarelliego – Przewodniczący skinął głową na Ludmiłę. – Proszę, pani mecenas.
- Panno Navvaro, proszę mi powiedzieć, jak długo zna pani, pana Pasquarelliego?
- Znam go od pierwszej klasy w Studiu One Beat – odpowiedziała.
- To długo – zauważyła Ludmiła, na co Naty uśmiechnęła się do niej kpiarsko. – Muszą się państwo dobrze znać.
- Nie utrzymywałam bliskich kontaktów z Pasquarellim.
Ludmiła uniosła leniwie lewą brew do góry, nieświadomie naśladując gest  Fede.
- Doprawdy? – zapytała. – Są świadkowie, którzy twierdzą, że pani była w związku z panem Pasquarellim.
Pewnego wieczoru Fede opowiadał jej o tym związku. Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że mógł być z kimś takim jak Naty Navvaro– dziewczyną, która była bardzo zaborcza, zazdrosna i zabraniała mu kontaktować się z własną siostrą, którą kilka lat później poślubił. (To właśnie była z jednych rzeczy przez które z nim zerwałam w młodości, zranił mnie już na wiele razy.)
-Pasquarelli ci to powiedział, idiotko? – warknęła Dafne.
- Panno Navvaro, proszę się wyrażać.
- Przepraszam, Wysoki Sądzie, już nie będę.
- Proszę kontynuować, panno Ferro.
Ludmiła spojrzała wyczekująco na Naty, która najwyraźniej nie zamierzała się przyznać do związku z Fede. Czarnowłosa kobieta przez chwilę spoglądała na Ludmiłę z pogardą, by po chwili westchnąć.
- Owszem, byliśmy razem przez pewien czas – powiedziała nie patrząc na nią. – Co to ma więc do rzeczy?
- Od zadawania pytań jestem ja, panno Navvaro. Skoro była pani w związku z panem Pasquarellim, to pewnie pani wie, że jest on wiernym partnerem. Mam rację?
Twarz Naty zrobiła się czerwona z zawstydzenia. Doskonale o tym wiedziała.
- To jest... To nie ma żadnego znaczenia! – warknęła Naty. – Tu chodzi o Ruggero, a doskonale wszyscy wiemy, że od śmierci Leny Navvaro był z wieloma kobietami, przez co zaniedbywał syna! Dziecko nie powinno mieć takiego ojca!
- Od tego jest sąd, panno Navvaro – upomniała Ludmiła ledwo powstrzymując się od zbędnego komentarza. – Czy ma pani dowody na to, że pan Pasquarelli źle się obchodził z dzieckiem?
Nie chciała tego przeciągać. Wiedziała, że im dłużej Naty będzie zeznawać, tym gorzej będzie dla nich. Nie poddawała się jednak.
- Oczywiście, Ruggero podczas każdej wizyty w rezydencji Navvarów opowiadał o tym, jak ojciec go zaniedbuje – odpowiedziała patrząc z pogardą na Federico, który diametralnie pobladł na te słowa. Ani on, ani Ludmiła nie mogli uwierzyć w to, co powiedziała Naty. Nie mieli dowodów na to, że chłopiec takich rzeczy nie opowiadał dziadkom i „kochanej” cioci. W końcu Ruggero miał tylko cztery latka i ufał każdemu człowiekowi chodzącemu po ziemi. Dlaczego nie miałby się pożalić babci i dziadkowi? W końcu to jego najbliższa rodzina.
Blondwłosa poczuła, jak zaczyna ją ogarniać panika. Nie wiedziała, co ma zrobić w tej sytuacji. O co zapytać, by nie popełnić błędu...
- Czy może pani nam to udowodnić? – zapytała chłodnym tonem. – Proszę pamiętać, że zeznaje pani pod przysięgą.
Błąd, pomyślała z przerażeniem widząc triumfującą minę kobiety. Kątem oka zauważyła uśmiech na twarzach państwa Navvarów, a także zaskoczenie Naidroka.
- Może zapytałabyś o to Ruggero? – zapytała z drwiną. – Na pewno potwierdzi moje słowa. Jeżeli mi nie wierzysz, to podaj mi jakiś zastrzyk czy coś. Usłyszysz to samo.
Ludmiła wpatrywała się w twarz Naty Navvaro, nie wiedząc co zrobić.
- Proszę o przerwę – powiedziała, po czym bez pozwolenia opuściła salę. Ruszyła korytarzem przed siebie. Musiała ochłonąć, wymyślić coś na szybko.
Usłyszała, jak ktoś za nią biegnie. Po chwili obok niej znalazł się Federico Pasquarelli, który zagrodził jej drogę. Wpatrywali się sobie w oczy szukając pocieszenia. Oboje wiedzieli, że przegrali i już nic ich nie uratuje.
Chyba, że zdarzyłby się cud...




************************************************************
Tak prezentuje się 12. Może chcielibyście się czegoś oo mnie dowiedzieć tak to możecie zadawać pytania w komach do zobaczenia ;)

czwartek, 4 czerwca 2015

Walcząc o Miłość: 11





- Nie czaj się pod drzwiami, Ferro, tylko wejdź – usłyszała Ludmiła, kiedy zastanawiała nad tym, czy czasem nie uciec, gdzie pieprz rośnie. Co on mógł w końcu od niej – nic nie znaczącej pracownicy – chcieć? To proste: chciał ją wyrzucić! Z pewnością o to mu chodziło. Skoro pozbył się Lisy, to teraz przyszła kolej na nią...
- Usiądź – usłyszała miły dla ucha głos. Był inny niż zazwyczaj – nie było w nim tej surowości i wyższości, która zawsze charakteryzowała Pasquarlli'ego.
Młoda kobieta usiadła we wskazanym przez mężczyznę fotelu, po czym spojrzała na niego po raz pierwszy od chwili, w której weszła do gabinetu. Stał oparty o biurko, ubrany w czarne, eleganckie spodnie i białą koszulę, którą miał do połowy rozpiętą. Ludmiła natychmiast odwróciła wzrok, czując zażenowanie. Nie wiedziała co ma sądzić o swoim zachowaniu – owszem, Fede zawsze był przystojny, ale nigdy nie reagowała na niego w taki sposób. Zawsze całkowicie go ignorowała. A teraz?
Teraz, kiedy poznała drugie oblicze Bruneta - kochającego ojca, gotowego poświęcić wszystko dla ukochanego dziecka - zaczęła w nim postrzegać zwykłego nieszczęśliwego, samotnego i przystojnego faceta, który nie potrafił odbudować swojego życia. Mimowolnie pomyślała, że od kilku miesięcy, to właśnie ona, pomaga mu w tym. Co więcej, nie chciałaby już tego zmieniać, na co zareagowała wewnętrznym oburzeniem. Nie potrafiłą wybaczyć sobie takich myśli, szczególnie w chwili, w której jej pracodawca - niegdyś odwieczny wróg, stał tuż przed nią w rozpiętej koszuli, nieświadomie ją tym onieśmielając.
- O co chodzi? – zapytała, nieudolnie próbując ukryć drżenie głosu.
Mężczyzna spojrzał na nią zaskoczony. W jego oczach pojawiły się iskierki niepokoju, po chwili się zreflektował.
- Ferro – powiedział i ukrył twarz w dłoniach, po czym kilka razy ją potarł. – Jesteś prawnikiem z wykształcenia, prawda?
- Adwokatem – uściśliła nie spoglądając na niego.
Mężczyzna przez chwilę odpłynął pogrążony we myślach i przyglądał się czubkom swoich eleganckich butów. Ludmiła spojrzała na niego kątem oka, zastanawiając się o co chodzi.
- Potrzebuję twojej pomocy – powiedział nagle spoglądając na nią. Chciał złapać kontakt wzrokowy, lecz ona go unikała. – Potrzebuję prawnika, a nikt nie chce stanąć w mojej obronie.
Ludmiłaprychnęła pogardliwie.
- Dziwisz się? Przez tyle lat byłeś bezwzględnym chamem wielką gwiazda która miała w pogardzie wszystkich, więc to raczej naturalne, że teraz, gdy potrzebujesz pomocy, nikt ci jej udzieli. Może ludzie mają powody, by ci nie pomagać, co? Dlaczego więc ja miałabym to zrobić? – dodała butnie, wstała i spojrzała mu w oczy, czego od razu pożałowała.
Czekoladowo-miodowe tęczówki, w których utonęła były całkowicie puste. Nie wyrażały żadnych ciepłych emocji – widać w nich było smutek i rozpacz. Lu pożałowała słów, które wypowiedziała: musiały mu zadać ogromny ból, co było łatwo zauważalne tych cudownych oczach.
- Zabiorą mi go – wyszeptał tak cicho, że, pomimo bliskiej odległości, Ludmił ledwo go usłyszała. – Jeżeli mi nie pomożesz, to zabiorą mi dziecko – po chwili dodał nieco głośniej.
Dziewczyna spojrzała na pasquarelliego przerażona. Po chwili usiadła zastanawiając się nad wszystkim, co wydarzyło się ostatnio. Powoli zaczęła łączyć ze sobą wszystkie fakty.
Czy to możliwe, że dziadkowie Ruggero tak bardzo chcą zemścić się na Federico za śmierć ich córki i odbierają mu jego własne dziecko? Odkąd pojawiła się w rezydencji zauważyła, że między Pasquarellim a Navarami istniał jakiś konflikt. Nie sądziła jednak, że dziadkowie, chcąc odebrać prawa rodzicielskie brunetowi, złożą sprawę do sądu. Z zażenowaniem stwierdziła, że coraz częściej myśli o Pasquarelllim nie jako „Pasquarelli”, ale właśnie jako „Federico”. I nie potrafiła wytłumaczyć faktu, dlaczego to zaczęło się jej podobać.
Pasquarelli przyglądał jej się z zaciśniętymi ustami tak, jakby od niej zależało jego dalsze życie. Bo tak, w istocie, było i Ludmiła zdawała sobie z tego sprawę.
- Fede – wyszeptała rumieniąc się jednocześnie – kto jest po stronie twoich teściów?
Nie sądziła, że Pasquarelli mógłby zblednąć, a jednak to zrobił: był biały jak ściana.
- Dorian Naidrok – powiedział odwracając od niej wzrok.
Ludmiła Ferro zamknęła oczy chowając twarz w dłoniach.
Dorian Naidrok.
Znała go doskonale. Idealista, perfekcjonista. Wygrywa każdą sprawę. Nikt nie może się z nim równać...
Przed jej oczami stanął obraz Federico bawiącego się na podwórku z Ruggusiem. Kiedy Pasquarelli miał wolne od pracy, często tak robili. Nawet gdy był zmęczony znalazł chwilkę dla swojego dziecka. Jeżeli nie zgodziłaby się mu pomóc, to popełniłaby największy błąd. Złamałaby serce nie tylko dziecku, również ojcu.
Wstała z fotela, na który nieświadomie opadła, po czym, chodząc po pomieszczeniu, zaczęła intensywnie rozmyślać.
Jeżeli się nie podejmę tego, to odbiorą Fede dziecko. Jak jednak zgodzę się, to i tak odbiorą mu dziecko, z tą różnicą, że późniejszym czasie. Dodatkowo, po przegranej  rozprawie z pewnością trafię do szpitala, bo znając Doriana będzie próbował wykończyć nie Federico, lecz mnie - psychicznie. Zawsze to robił, więc, z pewnością, będzie tak i tym razem. Dodatkowo jeśli dowie się, że mam własne problemy i zacznie wyciągać te argumenty przeciwko mnie... Jeżeli też weźmie na świadka Lisę... Na Boga...
Przystanęła, by spojrzeć na Pasquarelliego. Decyzja była natychmiastowa.
- Wiesz, że nie będzie łatwo? – zapytała, nie pozbawiając go nadziei.
- Ferro, jeżeli jest ktoś, kto może wygrać rozprawę z Naidrokiem, to tą osobą jesteś właśnie ty – jego to był grobowy.
Przez chwilę mierzyli się wzrokiem.
- Naidrok będzie wiedział wszystko – zaczęła po chwili. – Będzie wiedział o wszystkich twoich przelotnych romansach przed ślubem z Leną, jeśli takowe były, to i o tych, które trwały w trakcie waszego małżeństwa – chciał coś powiedzieć, ale nie pozwoliła mu na to. – Mimo, że Naidrok sam jest młody, to doskonale zna świat i prawo panujące w świecie. Jeżeli twoim teściom bardzo zależy na tym, by odebrać ci dziecko, to musisz się przygotować na to, że będą wiedzieli o tobie wszystko. Musisz być odporny na ich zarzuty.
Przez chwilę stali w ciszy.
- Czyli zgadzasz się? – zapytał drżącym głosem.
- Tak, Pasquarelli. Pomogę wam.



- Tato, dlaczego nie mogę się pobawić się z Ludmiłą? – zapytał kilka tygodni później Ruggero, kiedy był na spacerze z ojcem.
Federico spojrzał na syna z bólem w oczach. Pierwsza rozprawa poszła nie tak. Czuł to, ale Ludmiła nie pozwoliła mu tego wypowiadać na głos. Robiła wszystko, by kolejna poszła po ich myśli.
Mężczyzna uśmiechnął się na samą myśl o kobiecie. Od kiedy obiecała pomóc między nimi nawiązała się nić sympatii. Spędzali ze sobą coraz więcej czasu – głównie dlatego, by przedyskutować jego wyskoki z przeszłości, ale nie kłócili się, co było niemalże cudem. Ludmiła nie raz prosiła by mogła chwilę pobyć ze Ruggusiem, ale mężczyzna zgrabnie podawał jej tabletki nasenne, dzięki których zasypiała. Gdyby nie on, to z pewnością w ogóle by nie spała.
- Widzisz synku – zaczął Federico – Ludmiła teraz ciężko pracuje i mi pomaga. Jest bardzo zmęczona, dlatego musi się wyspać. Ona naprawdę chciałaby się z tobą pobawić, ale musimy też dbać o jej zdrowie. Chyba nie chcemy, by była przez nas chora, prawda?
- Ale nic jej nie będzie? – zapytał zmartwionym głosem chłopiec.
- Nie.
Przez chwilę szli w ciszy trzymając się za ręce. Po chwili Fede zapytał synka:
- A co myślisz o tym, by zrobić Ludmile niespodziankę i zabrać ją na wycieczkę?
- Pojedziemy na wycieczkę? – zapytał chłopiec z błyszczącymi oczami.
- Pojedziemy nad morze do Francji i zabierzemy Ludmiłę. Trochę odpocznie i spędzi z tobą trochę czasu.
- A ty? – zapytał blondynek.
Federico zmarszczył brwi nie wiedząc o co chodzi synkowi.
- A ty nie spędzisz z nią trochę czasu? – zapytał wystawiając rączki, by go podniósł. Pasquarelli natychmiast to zrobił jednocześnie odwracając spojrzenie od równie czekoladowych oczu, co jego.
Przez chwilę stali wpatrując się w okno, przez które dostrzegli Ludmiłę. Siedziała na łóżku, z założonymi okularami przewracając co chwilę jakieś kartki, notowała zawzięcie.
Federico nie chciał, nawet przed sobą, przyznać, że syn zawstydził go pytaniem o nią. Od jakiegoś czasu przyłapywał siebie na tym, że myśli o tej młodej kobiecie: w biurze zastanawiał się nad tym, co robi, będąc w delegacji rozmyślał, czy położyła się spać o odpowiedniej godzinie, a kiedy był w domu to często miał ochotę iść do jej pokoju, by chociaż na chwilkę na nią popatrzeć.
O nie! W mniemaniu Federic'a Pasquarelli'ego to nie było normalne!
- Tato, możemy wracać? – zapytał chłopiec sennym głosem przytulając się do mężczyzny.
- Tak, synku.
Kiedy weszli do domu mały już spał. Federico zaniósł go do łóżka, wcześniej przebierając w piżamkę. Po chwili zgasił światło i stanął we framudze drzwi przyglądając mu się z lekkim uśmiechem. Był tak bardzo do niego podobny, a tak bardzo różnili się charakterami. Chociaż, w głębi serca Fede wiedział, że był tak samo wrażliwy i pragnący miłości jak jego syn. Po prostu miał zły okres...
Gwałtownie się odwrócił, kiedy ktoś dotknął jego ramienia. Przed sobą zobaczył Babcię.
- Już położyłeś go spać? – zapytała.
- Tak. Zasnął mi na rękach, jak byliśmy na podwórku.
- Tęskni za Ludką – powiedziała po chwili Babcia przyglądając się chłopcu.
- Ona za nim też – odpowiedział. Po czym spojrzał na Babcię. – Nie wie, Babcia, czy jeszcze siedzi nad tym kodeksem?
- Sprawdź, Federico. Może jeszcze nie padła ze zmęczenia.
Mężczyzna wziął kubek gorącej herbaty, do której dolał
tabletki nasenne. Kiedy stanął pod drzwiami jej pokoju poprawił koszulę, przeczesał palcami włosy, po czym zaczął nasłuchiwać.
Cisza.
Zapukał do drzwi.
Cisza.
Otworzył drzwi i wszedł do pokoju. Z lękiem stwierdził, że Ludmiły tam nie było.



Przepraszam kochani, że długo nic nie było ale wiecie szkoła. Jest wyścig szczurów a ja chciałabym poprawić oceny. Od dzisiaj posty będą pojawiać się regularnie (daty kolejnych rozdziałów będą wypisane). Dziękuje, że ze mną jesteście :D <3 Kocham...