Walcząc
o Miłość: 11
-
Nie czaj się pod drzwiami, Ferro, tylko wejdź – usłyszała
Ludmiła, kiedy zastanawiała nad tym, czy czasem nie uciec, gdzie
pieprz rośnie. Co on mógł w końcu od niej – nic nie znaczącej
pracownicy – chcieć? To proste: chciał ją wyrzucić! Z pewnością
o to mu chodziło. Skoro pozbył się Lisy, to teraz przyszła kolej
na nią...
-
Usiądź – usłyszała miły dla ucha głos. Był inny niż
zazwyczaj – nie było w nim tej surowości i wyższości, która
zawsze charakteryzowała Pasquarlli'ego.
Młoda
kobieta usiadła we wskazanym przez mężczyznę fotelu, po czym
spojrzała na niego po raz pierwszy od chwili, w której weszła do
gabinetu. Stał oparty o biurko, ubrany w czarne, eleganckie spodnie
i białą koszulę, którą miał do połowy rozpiętą. Ludmiła
natychmiast odwróciła wzrok, czując zażenowanie. Nie wiedziała
co ma sądzić o swoim zachowaniu – owszem, Fede zawsze był
przystojny, ale nigdy nie reagowała na niego w taki sposób. Zawsze
całkowicie go ignorowała. A teraz?
Teraz,
kiedy poznała drugie oblicze Bruneta - kochającego ojca, gotowego
poświęcić wszystko dla ukochanego dziecka - zaczęła w nim
postrzegać zwykłego nieszczęśliwego, samotnego i przystojnego
faceta, który nie potrafił odbudować swojego życia. Mimowolnie
pomyślała, że od kilku miesięcy, to właśnie ona, pomaga mu w
tym. Co więcej, nie chciałaby już tego zmieniać, na co
zareagowała wewnętrznym oburzeniem. Nie potrafiłą wybaczyć sobie
takich myśli, szczególnie w chwili, w której jej pracodawca -
niegdyś odwieczny wróg, stał tuż przed nią w rozpiętej koszuli,
nieświadomie ją tym onieśmielając.
-
O co chodzi? – zapytała, nieudolnie próbując ukryć drżenie
głosu.
Mężczyzna
spojrzał na nią zaskoczony. W jego oczach pojawiły się iskierki
niepokoju, po chwili się zreflektował.
-
Ferro – powiedział i ukrył twarz w dłoniach, po czym kilka razy
ją potarł. – Jesteś prawnikiem z wykształcenia, prawda?
-
Adwokatem – uściśliła nie spoglądając na niego.
Mężczyzna
przez chwilę odpłynął pogrążony we myślach i przyglądał się
czubkom swoich eleganckich butów. Ludmiła spojrzała na niego kątem
oka, zastanawiając się o co chodzi.
-
Potrzebuję twojej pomocy – powiedział nagle spoglądając na nią.
Chciał złapać kontakt wzrokowy, lecz ona go unikała. –
Potrzebuję prawnika, a nikt nie chce stanąć w mojej obronie.
Ludmiłaprychnęła
pogardliwie.
-
Dziwisz się? Przez tyle lat byłeś bezwzględnym chamem wielką
gwiazda która miała w pogardzie wszystkich, więc to raczej
naturalne, że teraz, gdy potrzebujesz pomocy, nikt ci jej udzieli.
Może ludzie mają powody, by ci nie pomagać, co? Dlaczego więc ja
miałabym to zrobić? – dodała butnie, wstała i spojrzała mu w
oczy, czego od razu pożałowała.
Czekoladowo-miodowe
tęczówki, w których utonęła były całkowicie puste. Nie
wyrażały żadnych ciepłych emocji – widać w nich było smutek i
rozpacz. Lu pożałowała słów, które wypowiedziała: musiały mu
zadać ogromny ból, co było łatwo zauważalne tych cudownych
oczach.
-
Zabiorą mi go – wyszeptał tak cicho, że, pomimo bliskiej
odległości, Ludmił ledwo go usłyszała. – Jeżeli mi nie
pomożesz, to zabiorą mi dziecko – po chwili dodał nieco
głośniej.
Dziewczyna
spojrzała na pasquarelliego przerażona. Po chwili usiadła
zastanawiając się nad wszystkim, co wydarzyło się ostatnio.
Powoli zaczęła łączyć ze sobą wszystkie fakty.
Czy
to możliwe, że dziadkowie Ruggero tak bardzo chcą zemścić się
na Federico za śmierć ich córki i odbierają mu jego własne
dziecko? Odkąd pojawiła się w rezydencji zauważyła, że między
Pasquarellim a Navarami istniał jakiś konflikt. Nie sądziła
jednak, że dziadkowie, chcąc odebrać prawa rodzicielskie
brunetowi, złożą sprawę do sądu. Z zażenowaniem stwierdziła,
że coraz częściej myśli o Pasquarelllim nie jako „Pasquarelli”,
ale właśnie jako „Federico”. I nie potrafiła wytłumaczyć
faktu, dlaczego to zaczęło się jej podobać.
Pasquarelli
przyglądał jej się z zaciśniętymi ustami tak, jakby od niej
zależało jego dalsze życie. Bo tak, w istocie, było i Ludmiła
zdawała sobie z tego sprawę.
-
Fede – wyszeptała rumieniąc się jednocześnie – kto jest po
stronie twoich teściów?
Nie
sądziła, że Pasquarelli mógłby zblednąć, a jednak to zrobił:
był biały jak ściana.
-
Dorian Naidrok – powiedział odwracając od niej wzrok.
Ludmiła
Ferro zamknęła oczy chowając twarz w dłoniach.
Dorian
Naidrok.
Znała
go doskonale. Idealista, perfekcjonista. Wygrywa każdą sprawę.
Nikt nie może się z nim równać...
Przed
jej oczami stanął obraz Federico bawiącego się na podwórku z
Ruggusiem. Kiedy Pasquarelli miał wolne od pracy, często tak
robili. Nawet gdy był zmęczony znalazł chwilkę dla swojego
dziecka. Jeżeli nie zgodziłaby się mu pomóc, to popełniłaby
największy błąd. Złamałaby serce nie tylko dziecku, również
ojcu.
Wstała
z fotela, na który nieświadomie opadła, po czym, chodząc po
pomieszczeniu, zaczęła intensywnie rozmyślać.
Jeżeli
się nie podejmę tego, to odbiorą Fede dziecko. Jak jednak zgodzę
się, to i tak odbiorą mu dziecko, z tą różnicą, że późniejszym
czasie. Dodatkowo, po przegranej rozprawie z pewnością trafię
do szpitala, bo znając Doriana będzie próbował wykończyć nie
Federico, lecz mnie - psychicznie. Zawsze to robił, więc, z
pewnością, będzie tak i tym razem. Dodatkowo jeśli dowie się, że
mam własne problemy i zacznie wyciągać te argumenty przeciwko
mnie... Jeżeli też weźmie na świadka Lisę... Na Boga...
Przystanęła,
by spojrzeć na Pasquarelliego. Decyzja była natychmiastowa.
-
Wiesz, że nie będzie łatwo? – zapytała, nie pozbawiając go
nadziei.
-
Ferro, jeżeli jest ktoś, kto może wygrać rozprawę z Naidrokiem,
to tą osobą jesteś właśnie ty – jego to był grobowy.
Przez
chwilę mierzyli się wzrokiem.
-
Naidrok będzie wiedział wszystko – zaczęła po chwili. –
Będzie wiedział o wszystkich twoich przelotnych romansach przed
ślubem z Leną, jeśli takowe były, to i o tych, które trwały w
trakcie waszego małżeństwa – chciał coś powiedzieć, ale nie
pozwoliła mu na to. – Mimo, że Naidrok sam jest młody, to
doskonale zna świat i prawo panujące w świecie. Jeżeli twoim
teściom bardzo zależy na tym, by odebrać ci dziecko, to musisz się
przygotować na to, że będą wiedzieli o tobie wszystko. Musisz być
odporny na ich zarzuty.
Przez
chwilę stali w ciszy.
-
Czyli zgadzasz się? – zapytał drżącym głosem.
-
Tak, Pasquarelli. Pomogę wam.
-
Tato, dlaczego nie mogę się pobawić się z Ludmiłą? – zapytał
kilka tygodni później Ruggero, kiedy był na spacerze z ojcem.
Federico
spojrzał na syna z bólem w oczach. Pierwsza rozprawa poszła nie
tak. Czuł to, ale Ludmiła nie pozwoliła mu tego wypowiadać na
głos. Robiła wszystko, by kolejna poszła po ich myśli.
Mężczyzna
uśmiechnął się na samą myśl o kobiecie. Od kiedy obiecała
pomóc między nimi nawiązała się nić sympatii. Spędzali ze sobą
coraz więcej czasu – głównie dlatego, by przedyskutować jego
wyskoki z przeszłości, ale nie kłócili się, co było niemalże
cudem. Ludmiła nie raz prosiła by mogła chwilę pobyć ze
Ruggusiem, ale mężczyzna zgrabnie podawał jej tabletki nasenne,
dzięki których zasypiała. Gdyby nie on, to z pewnością w ogóle
by nie spała.
-
Widzisz synku – zaczął Federico – Ludmiła teraz ciężko
pracuje i mi pomaga. Jest bardzo zmęczona, dlatego musi się wyspać.
Ona naprawdę chciałaby się z tobą pobawić, ale musimy też dbać
o jej zdrowie. Chyba nie chcemy, by była przez nas chora, prawda?
-
Ale nic jej nie będzie? – zapytał zmartwionym głosem chłopiec.
-
Nie.
Przez
chwilę szli w ciszy trzymając się za ręce. Po chwili Fede zapytał
synka:
-
A co myślisz o tym, by zrobić Ludmile niespodziankę i zabrać ją
na wycieczkę?
-
Pojedziemy na wycieczkę? – zapytał chłopiec z błyszczącymi
oczami.
-
Pojedziemy nad morze do Francji i zabierzemy Ludmiłę. Trochę
odpocznie i spędzi z tobą trochę czasu.
-
A ty? – zapytał blondynek.
Federico
zmarszczył brwi nie wiedząc o co chodzi synkowi.
-
A ty nie spędzisz z nią trochę czasu? – zapytał wystawiając
rączki, by go podniósł. Pasquarelli natychmiast to zrobił
jednocześnie odwracając spojrzenie od równie czekoladowych oczu,
co jego.
Przez
chwilę stali wpatrując się w okno, przez które dostrzegli
Ludmiłę. Siedziała na łóżku, z założonymi okularami
przewracając co chwilę jakieś kartki, notowała zawzięcie.
Federico
nie chciał, nawet przed sobą, przyznać, że syn zawstydził go
pytaniem o nią. Od jakiegoś czasu przyłapywał siebie na tym, że
myśli o tej młodej kobiecie: w biurze zastanawiał się nad tym, co
robi, będąc w delegacji rozmyślał, czy położyła się spać o
odpowiedniej godzinie, a kiedy był w domu to często miał ochotę
iść do jej pokoju, by chociaż na chwilkę na nią popatrzeć.
O
nie! W mniemaniu Federic'a Pasquarelli'ego to nie było normalne!
-
Tato, możemy wracać? – zapytał chłopiec sennym głosem
przytulając się do mężczyzny.
-
Tak, synku.
Kiedy
weszli do domu mały już spał. Federico zaniósł go do łóżka,
wcześniej przebierając w piżamkę. Po chwili zgasił światło i
stanął we framudze drzwi przyglądając mu się z lekkim uśmiechem.
Był tak bardzo do niego podobny, a tak bardzo różnili się
charakterami. Chociaż, w głębi serca Fede wiedział, że był tak
samo wrażliwy i pragnący miłości jak jego syn. Po prostu miał
zły okres...
Gwałtownie
się odwrócił, kiedy ktoś dotknął jego ramienia. Przed sobą
zobaczył Babcię.
-
Już położyłeś go spać? – zapytała.
-
Tak. Zasnął mi na rękach, jak byliśmy na podwórku.
-
Tęskni za Ludką – powiedziała po chwili Babcia przyglądając
się chłopcu.
-
Ona za nim też – odpowiedział. Po czym spojrzał na Babcię. –
Nie wie, Babcia, czy jeszcze siedzi nad tym kodeksem?
-
Sprawdź, Federico. Może jeszcze nie padła ze zmęczenia.
Mężczyzna
wziął kubek gorącej herbaty, do której dolał
tabletki
nasenne. Kiedy stanął pod drzwiami jej pokoju poprawił koszulę,
przeczesał palcami włosy, po czym zaczął nasłuchiwać.
Cisza.
Zapukał
do drzwi.
Cisza.
Otworzył
drzwi i wszedł do pokoju. Z lękiem stwierdził, że Ludmiły tam
nie było.
Przepraszam
kochani, że długo nic nie było ale wiecie szkoła. Jest wyścig szczurów a ja chciałabym poprawić oceny. Od dzisiaj posty będą pojawiać się regularnie (daty kolejnych rozdziałów będą
wypisane). Dziękuje, że ze mną jesteście :D <3 Kocham...
Uno!
OdpowiedzUsuńHeej!
UsuńBardzo sie ciesze że dodałas rozdzial!
Oni muszą wygrać druga rozprawę!!
Fede martwi sie o Lud :3
Tak tak niech pojadą do Francji!!!
I niech bedzie Fedemilcia!!!
Ej no gdzie jest Lu!!!
Boję sie!
Dawj mi szybko nexta!!
Kocham Cię <3
Uno! Ehehhe zaszczyt!
Przepraszam ze tak krótko...:/
Dos! :3
OdpowiedzUsuńHejo :)
Jestem nową czytelniczką :>
Bardzo podoba mi się twój blog :)
A teraz przechodząc do rozdziału:
Oni muszą wygrać tą rozprawę!
Bo chce żeby Rugg został z tatusiem i przyszłą mamusią :D :>
I tak! Niech pojadą do Francji! <3
I niech będzie już Fedemiła! :D <3
I gdzie się podziała Lu?
Boję się o nią :<
Szybko pisz kolejny rozdział :)
Bo piszesz naprawdę świetnie :)
Pozdrawiam i kocham ♡♡
Ola :**
Miejsce <3
OdpowiedzUsuńMiejsce :')
OdpowiedzUsuńJeestem!
UsuńJaka ja jestem głupia!
Zapomniałam, że zajęłam sobie miejsce i napisałam oddzielny komentarz ;)
No, ale teraz nie o mojej głupocie tylko o rozdziale :))
Ajajaj ❤
Rozdział perfecto :*
Biedna Lu..musi się tyle namęczyć ;/
Ale czego nie robi się z miłości :)
Mam nadzieje, że nie tylko do Ruggero :*
Wydaję mi się czy Fede zaczęło zależeć na Ludmile?
Chyba, że to moja wyobraźnia się myli! ;)
Chcę Fedemile!
I szybkiego nexta!
Pozdrawiam,
Wiktoria ❤
Ojojoj... Ludmi myśli o Fede, Fede myśli o Ludmi ♥
OdpowiedzUsuńWyczuwam, że szybkimi krokami zbliża się romansik między tą dwójką co bardzo mnie cieszy ♥
Liczę na szybkiego nexta kochana ♥
Mechi ♥
Czeeeeeeeeęeeeść!!!!
OdpowiedzUsuńWróciłam i chciałabym cię powiadomić tak yy..y... Jak to się nazywało ..bez pośrednio!! O to właśnie miałam na myśli<3
To tak właśnie wrociłam i ymmm...no.. Co by tu jeszcze?
Poprostu jestem!
No
I tak najprościej xdd
:***
Niedługo rozdział ;33
moniczka:-)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGdzie Lu...?
OdpowiedzUsuńGdzie Lu?
Gdzie Lu?!
GDZIE LU?!
no powiedz mi O:)
Będeę cicho :)
Sorki że tak późno ....
mam zaległości
besos :*