piątek, 12 czerwca 2015


Walcząc o Miłość: 12











- Ferro? – zapytał wchodząc do pokoju. Zamknął za sobą drzwi. –Luśka?
Spojrzał na drzwi wychodzące na balkon – były zamknięte. Przez chwilę stał w miejscu obawiając się, że nie wytrzymała i uciekła  z dala od rezydencji Pasquarelliego zostawiając go samego. Skazanego na przegraną...
Nagle usłyszał otwierające się drzwi łazienki, w których stała Ludmiła ubrana jedynie w biały bawełniany szlafrok, który sam kupił przed jej przybyciem do rezydencji. Z blond włosów ściekały krople wody, które lądowały na podłodze. Zaskoczona przyglądała się mężczyźnie.
- Coś się stało? – zapytała miękkim głosem jednocześnie wyciągając z kieszeni szlafroka ścierkę, którą machnęła i wysuszyła podłogę. Zamknęła za sobą drzwi i podeszła do swojego łóżka, by po chwili usiąść na nim.
Brunet nie wiedział, co odpowiedzieć kobiecie. Nie miał zamiaru przyznawać się, że się o nią martwił – to nie było w jego stylu. Pierwsza myśl, jaka wpadła mu do głowy, to herbata, którą dla niej przyniósł.
- Mam dla ciebie herbatę – podał dziewczynie kubek. – Ale Anna dolała tam coś na sen, więc jeśli chcesz jeszcze trochę posiedzieć, to nie pij jej jeszcze.
Stanął przy  komodzie przyglądając się Ludmile. Wyglądała bardzo ładnie w szlafroku i mokrych włosach, które opadały jej na ramiona. Uśmiechnął się do siebie w myśli.
- Dziękuję – odpowiedziała uśmiechając się do niego odstawiając kubek na szafkę nocną.
W pokoju dziewczyny nastała dziwna cisza, której żadne z nich nie chciało przerywać. Federico wiedział, że powinien coś powiedzieć, nawiązać rozmowę, ale po raz pierwszy od kilku miesięcy nie wiedział, jak się do tego zabrać. Czuł się bardzo dziwnie w obecności blondynki .
-  Ruggero już śpi? – zapytała Ludmiła po kilku minutach ciszy.
Mężczyzna uśmiechnął się do niej.
- Tak. Pytał o ciebie.
- O mnie? – zaskoczyło ją to, co powiedział.
- No, chyba nie o mnie, Ferro. Tęsknimy za tobą.
Na policzkach kobiety pojawiły się dwa wielkie rumieńce, zresztą u Federra również. Gdyby w pokoju był jakiś obserwator, to nie mógłby określić, kto był bardziej zawstydzony.
Brunet od razu wyratował się z tej sytuacji:
- Stan ciągle się pyta, kiedy wróci „ta Ludmiła, która utrze nosa Evanowi”, a Anna z Joanną marudzą, że nie mają z kim poplotkować. Nawet Evan mówi, że bez ciebie bawiącej się ze Ruggem jest w domu jakoś pusto... – dodał obojętnym tonem, po czym usiadł obok Ludmiły. – Koniec z tym, Ferro. Musisz odpocząć.
Kobieta zamrugała szybko oczami.
- Co ty gadasz, Pasquarelli? Jutro jest kolejna rozprawa!
Mężczyzna westchnął.
- Wiem. Ale nie mogę już patrzeć jak siedzisz w tym pokoju sama i analizujesz wszystko. Punkt, po punkcie; artykuł, po artykule...
- Pasquarelli, przecież...
Mężczyzna położył jej palec na usta sprawiając, że Ludmiła natychmiast umilkła.
- Robimy przerwę. Obiecałem już Ruggero, że wyjeżdżamy. Chyba nie chcesz sprawić mojemu dziecku zawodu? – uniósł leniwie lewą brew.
Ze zdziwieniem stwierdził, że cholernie podobało mu się to, iż siedział tak blisko Ludmiły przez co na jej twarzy z każdą chwilą pojawiały się coraz większe rumieńce. Zgrabnie udawał, że tego nie widzi, ale nie mógł się powstrzymać od myśli, iż mógłby tak siedzieć każdego wieczoru.
- Ja... Jak to wyjeżdżamy? Przecież ja nie mam pieniędzy, muszę pójść do banku, ja...
O właśnie! pomyślał sobie, kiedy kobieta wspomniała o banku.
- Jakie pieniądze, Ferro?! Ja płacę za to wszystko, ty masz uszczęśliwić moje dziecko. A tak swoją drogą... Nie sądzisz czasem, że powinnaś mi o czymś powiedzieć?
Ludmiła nagle pobladła. Mężczyzna się wystraszył, że coś jej się stało: zasłabła ze zmęczenia, bądź zrobiło jej się nie dobrze. Miał już zamiar coś zrobić, by jej pomóc, kiedy wyszeptała cicho:
- Miał na imię Diego...
Nasz Diego?!
Tak...
Ludmiła przymknęła oczy na wspomnienie o swoim niedoszłym mężu. Nie wymawiała jego imienia już od wielu, wielu miesięcy, aż do tej chwili. Zawsze sprawiało jej to ból.
Z trudem opowiadała Federico o tym wszystkim, co ich spotkało: jak się poznali, zakochali w sobie, jak planowali wspólną przyszłość. Kobieta wtedy myślała, że to były najcudowniejsze chwile jej życia. Wszystko układało się doskonale, aż do pewnego feralnego dnia, w którym Ludmiła obudziła się w pustym mieszkaniu.
- Nie wiedziałam, dlaczego mnie tak nagle zostawił – wyszeptała, nie czując jak po jej twarzy leciały łzy. – Przecież jeszcze dzień wcześniej wszystko było idealnie: Diego był w wyśmienitym humorze, gdyż dostał nową, dobrze płatną pracę. A tu nagle budzę się i nie mam nic: zostawił mi tylko meble i moje rzeczy – westchnęła. – Dopiero miesiąc później dowiedziałam się, że wziął kredyt na moje nazwisko na pięćset tysięcy funtów.
- Na pięćset...?
- Tak, na pół miliona funtów. I co jest najbardziej śmieszne, wziął kredyt tylko w jednym banku – roześmiała się histerycznie. – Diego był zawsze biedny, a ja nie chciałam uwierzyć, że mnie tak podle wykorzystał. Zdobył moje zaufanie, po czym wykorzystał je znikając z mojego życia pozostawiając mi jedynie do spłacenia kredyt. Spłaciłam już większą część: wszystkie moje pieniądze zarobione jako kelnerka, adwokat, nauczyciel  i inne moje oszczędności, które miały być pieniędzmi na nowy start oddałam na spłacenie długu. Teraz też, każdą pensję, oddają jako spłatę. Poza tym moi rodzice i przyjaciele również dali mi parę tysięcy, aby było mi łatwiej. Tak naprawdę jestem bez grosza i gdyby nie to, że mam u ciebie pracę, to teraz... – głos się jej załamał.
Doskonale pamiętała chwilę, w której dowiedziała się o spłacie kredytu. Myślała, że to były jakieś żarty. A teraz...?
Nie wiedziała, dlaczego zdecydowała się na zwierzanie Federico. Może dlatego, że ostatnio bardzo się do siebie zbliżyli? A może po prostu oboje dorośli do tego, by zakopać topór wojenny? Ludmiła nie wiedziała tego, ale miała nadzieję, że to, co było w tej chwili między nią a Federico Pasquarellim będzie kształciło się w przyjaźń.
- Ludmiło– usłyszała tuż przy uchu. – Powinnaś już iść spać. Jutro czeka nas ciężki dzień. Nie powinnaś się jeszcze bardziej stresować.
Dziewczyna przytaknęła ruchem głowy, wypiła przyniesioną przez mężczyznę herbatę, która nie wystygła.  Kilka minut później słodko spała całkowicie nieświadoma tego, że brąz włosy mężczyzna obserwował ją jeszcze przez parę godzin, aż sam nie poszedł spać.

- Proszę wstać. Sąd idzie – usłyszeli, po czym równocześnie podnieśli się, ramię w ramię: on – samotny ojciec, ona – pani adwokat, a zarazem opiekunka.
Rozprawę rozpoczął przewodniczący.
- W dniu dzisiejszym, na sesji Najwyższego Sądu Rodzinnego rozpatrywana będzie sprawa dotycząca opieki nad Ruggero Pasquarellim. Czy dziecko powinno mieszkać z samotnym ojcem, który jest zaangażowany w pracę, czy też z dziadkami i ciotką, od strony zmarłej matki, którzy poświęciliby dziecku bezgraniczny czas? Zanim Sąd wyda wyrok w sprawie wysłucha oby stron. Głos ma prokurator.
I znów wszystko się zaczęło od nowa. Wystąpienie mecenasa Naidroka, który wygłasza swoją opinię w sprawie, opowiadając się po stronie Navvarów. Zeznania świadków wywołanych przez niego. Ostatnia, starsza córka Navvarów – Naty. Moja była przyjaciółka.
- Czy ma pani pytania, pani mecenas? – usłyszeli pytanie sędziego.
Dasz radę, pomyśleli równocześnie.
- Tak, panie sędzio – odpowiedziała pewnym głosem Ludmiła, po czym wstała.
Przez chwilę się zastanawiała, o co może zapytać starszą pannę Navvaro. Wielokrotnie wyobrażała sobie sytuację, dzięki której sprawi, że Rugg zostanie przy ojcu. Nigdy nie wyobrażała, że aż tak będzie się wtedy stresować.
Rzuciła okiem na Naidroka, który uśmiechał się kpiarsko na postępowanie swojej ex-praktykantki. Widać było gołym okiem, że od początku był pewny swojej wygranej. Ludmiła zresztą też. Wiedziała, że jest skazana na porażkę. A mimo wszystko podjęła wyzwanie. Zgodziła się pomóc Federico walczyć o dziecko. Dziecko, które zmieniło jej życie...
Kochała Ruggero. Nie chciała zbyt się do niego przywiązywać, szczególnie wtedy, kiedy Pasquarelli był w związku z Lisą Miller i zamierzał się pobrać. Czuła, że po zawarciu związku małżeńskiego z Lisą musiałaby rozstać się z chłopcem ze względu na nową panią Pasquarelli. Teraz, gdy Lisy już nie było, nadal nie chciała przywiązywać się do dziecka. Wiedziała, że kiedyś jego ojciec znajdzie mu nową matkę, która będzie kochała go jak swoją własną pociechę.
Ona była gotowa poświęcić się dla tego chłopca, który już pierwszego dnia ich znajomości zdobył jej serce. Ludmiła uświadomiła sobie, że nie może żyć bez myśli, że niedługo zobaczy się ze Ruggusiem. Był częścią jej życia. Jej nowego życia, którego pomimo wielu trudności nie zamieniłaby na żadne inne.
To właśnie dla niego musiała walczyć. Dla Ruggero.
Spojrzała na Federico, który uśmiechnął się do niej zachęcająco. W jego wzroku było coś, co sprawiło, że nabrała odwagi.
- Czy pamięta pani, że zeznaje pani pod przysięgą Kodeksu? – zapytała grobowym tonem czarnowłosą kobietę.
- Tak – odpowiedziała Naty, z pogardą, patrząc na Ludmiłę.
- Proszę nie zapominać, że zwraca się pani do prawnika, a przede wszystkim do Wysokiego Sądu – upomniał ją jeden z przysięgłych.
Naty zgrabnie udała skruchę uśmiechając się zalotnie do niego:
- Przepraszam.
- Udzielam głosu obrońcy pana Pasquarelliego – Przewodniczący skinął głową na Ludmiłę. – Proszę, pani mecenas.
- Panno Navvaro, proszę mi powiedzieć, jak długo zna pani, pana Pasquarelliego?
- Znam go od pierwszej klasy w Studiu One Beat – odpowiedziała.
- To długo – zauważyła Ludmiła, na co Naty uśmiechnęła się do niej kpiarsko. – Muszą się państwo dobrze znać.
- Nie utrzymywałam bliskich kontaktów z Pasquarellim.
Ludmiła uniosła leniwie lewą brew do góry, nieświadomie naśladując gest  Fede.
- Doprawdy? – zapytała. – Są świadkowie, którzy twierdzą, że pani była w związku z panem Pasquarellim.
Pewnego wieczoru Fede opowiadał jej o tym związku. Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że mógł być z kimś takim jak Naty Navvaro– dziewczyną, która była bardzo zaborcza, zazdrosna i zabraniała mu kontaktować się z własną siostrą, którą kilka lat później poślubił. (To właśnie była z jednych rzeczy przez które z nim zerwałam w młodości, zranił mnie już na wiele razy.)
-Pasquarelli ci to powiedział, idiotko? – warknęła Dafne.
- Panno Navvaro, proszę się wyrażać.
- Przepraszam, Wysoki Sądzie, już nie będę.
- Proszę kontynuować, panno Ferro.
Ludmiła spojrzała wyczekująco na Naty, która najwyraźniej nie zamierzała się przyznać do związku z Fede. Czarnowłosa kobieta przez chwilę spoglądała na Ludmiłę z pogardą, by po chwili westchnąć.
- Owszem, byliśmy razem przez pewien czas – powiedziała nie patrząc na nią. – Co to ma więc do rzeczy?
- Od zadawania pytań jestem ja, panno Navvaro. Skoro była pani w związku z panem Pasquarellim, to pewnie pani wie, że jest on wiernym partnerem. Mam rację?
Twarz Naty zrobiła się czerwona z zawstydzenia. Doskonale o tym wiedziała.
- To jest... To nie ma żadnego znaczenia! – warknęła Naty. – Tu chodzi o Ruggero, a doskonale wszyscy wiemy, że od śmierci Leny Navvaro był z wieloma kobietami, przez co zaniedbywał syna! Dziecko nie powinno mieć takiego ojca!
- Od tego jest sąd, panno Navvaro – upomniała Ludmiła ledwo powstrzymując się od zbędnego komentarza. – Czy ma pani dowody na to, że pan Pasquarelli źle się obchodził z dzieckiem?
Nie chciała tego przeciągać. Wiedziała, że im dłużej Naty będzie zeznawać, tym gorzej będzie dla nich. Nie poddawała się jednak.
- Oczywiście, Ruggero podczas każdej wizyty w rezydencji Navvarów opowiadał o tym, jak ojciec go zaniedbuje – odpowiedziała patrząc z pogardą na Federico, który diametralnie pobladł na te słowa. Ani on, ani Ludmiła nie mogli uwierzyć w to, co powiedziała Naty. Nie mieli dowodów na to, że chłopiec takich rzeczy nie opowiadał dziadkom i „kochanej” cioci. W końcu Ruggero miał tylko cztery latka i ufał każdemu człowiekowi chodzącemu po ziemi. Dlaczego nie miałby się pożalić babci i dziadkowi? W końcu to jego najbliższa rodzina.
Blondwłosa poczuła, jak zaczyna ją ogarniać panika. Nie wiedziała, co ma zrobić w tej sytuacji. O co zapytać, by nie popełnić błędu...
- Czy może pani nam to udowodnić? – zapytała chłodnym tonem. – Proszę pamiętać, że zeznaje pani pod przysięgą.
Błąd, pomyślała z przerażeniem widząc triumfującą minę kobiety. Kątem oka zauważyła uśmiech na twarzach państwa Navvarów, a także zaskoczenie Naidroka.
- Może zapytałabyś o to Ruggero? – zapytała z drwiną. – Na pewno potwierdzi moje słowa. Jeżeli mi nie wierzysz, to podaj mi jakiś zastrzyk czy coś. Usłyszysz to samo.
Ludmiła wpatrywała się w twarz Naty Navvaro, nie wiedząc co zrobić.
- Proszę o przerwę – powiedziała, po czym bez pozwolenia opuściła salę. Ruszyła korytarzem przed siebie. Musiała ochłonąć, wymyślić coś na szybko.
Usłyszała, jak ktoś za nią biegnie. Po chwili obok niej znalazł się Federico Pasquarelli, który zagrodził jej drogę. Wpatrywali się sobie w oczy szukając pocieszenia. Oboje wiedzieli, że przegrali i już nic ich nie uratuje.
Chyba, że zdarzyłby się cud...




************************************************************
Tak prezentuje się 12. Może chcielibyście się czegoś oo mnie dowiedzieć tak to możecie zadawać pytania w komach do zobaczenia ;)

13 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Genialny!
      Ojojoj cos sie stało...
      Przepraszam ze tak krotko mam zaleglosci!
      Do nexta!
      Zapraszam do mnie!
      Kc <3

      Usuń
  2. Cudowny♥
    Bo jeszcze uwierzę, że Ruggero naopowiadał takich bzdur! yhm... -.-
    Oni muszą wygrać sprawę! Innej opcji nie ma!
    Oczywiście czekam na nexta, który to potwierdzi ;)
    Buziaki♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne! ♡♡
    Czekam na kolejny rozdział :**
    I mam nadzieję, że tym "cudem" będzie to, że Luśka będzie żoną Pasquarelliego i wtedy będzie prawnym opiekunem i Ruggero zostanie z Pasquarellim ^^
    Kocham <33
    Ola :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Heej ! Cieszę się, że trafiłam na twój blog.Historia jest świetne zaplanowana a twój sposób pisania jest genialny.Szczerze masz wielki talent! :) Oczywiście czekam na nexta ! :}

    OdpowiedzUsuń
  6. Worka ze tak puznooo....
    :((
    Nie mam wytłumaczenia po prostprwidocznie nie sprawdzalam listy czytelniczejjj..:p

    Ale i tak nie zmienia to faktu , ze rozdzialik supbioo
    Niech w koncu wszystko się ułoży bo dzieciak jak tak dalej pujfzie będzie miał zryta psychikę :około
    A teraz koncze bo lece na ogórkową papapap :***

    OdpowiedzUsuń
  7. Kobieta masz talent od nie dawna cie czytam ale tak mnie twoja historia wciągam że nie mogę :D.

    PS.Nie umiem się rozpisywać :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem i nadrabiam!!!!
    Wrócę kochana!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ruggero musi zostać z pasquarellim !!!! A i oczywiście Ludmiła musi z nim być xD Piszesz wspaniale!!! Czekam na NEXT ' A !!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. A i zapraszam na mojego bloga : http://mechita-lambre.blogspot.com/ :*

    OdpowiedzUsuń