Walcząc o Miłość:5
Najdłuższy w całej historii :D
-
Babcia! – kiedy Ludmiła schodziła do salonu usłyszała głos
małego chłopca. Przystanęła chcąc się uspokoić. Bała się
tego spotkania – nie wiedziała jak podejść do dziecka, które
jest wychowywane w takich luksusach. Zastanawiała się, czy nie
będzie źle się do niej odnosiło tylko dlatego, że jest
biedniejsza. Poza tym, miała nadzieję, że pomimo tej niedogodności
uda jej się sprawić, że chłopiec ją polubi.
-
Już jesteś, skarbie! – odpowiedziała Babcia, której głos
zdradzał wzruszenie. – Jak było u dziadków? – zapytała.
-
Super! – odpowiedział malec, kiedy Ludmiła stanęła w drzwiach.
– Babcia z dziadkiem zabrali mnie na wycieczkę do lasu! –
chłopiec relacjonował wszystko z największą pasją. – Była z
nami ciocia Naty! I dziadek kupił mi misia! Popatrz! – zawołał
odwracając się w stronę drzwi, gdzie momentalnie ucichł widząc
uśmiechniętą nieznajomą kobietę.
Chłopiec
był wzrostu Daniela, który także miał cztery latka, jednak różnił
ich wygląd. Dan całkowicie był identyczną kopią Leona, z tą
różnicą, że miał oczy po Vilu, zaś malec stojący przed nią...
Był uroczy! Blondynek o bladej twarzy, z zarumienionymi policzkami.
Oczy miał brązowe jak czekolada, z których tryskała miłość do
wszystkiego, co żyje. Ludmiła odniosła wrażenie, że już
widziała gdzieś podobne oczy, ale nie mogła sobie przypomnieć,
kto był ich właścicielem. To jednak nie było w tej chwili
istotne. Chłopiec miał otworzone usta w zaskoczeniu, a patrzył na
Ludmiłe tak - zawstydziła się na tą myśl - jak na najpiękniejszą
kobietę na świecie. Obdarzyła go lekkim uśmiechem, na co jego
rumieńce stały się jeszcze bardziej widoczne. Zauroczył ją od
pierwszego wejrzenia.
-
Cześć, jestem Ludmiła. A ty? – powiedziała kucając i zarazem
uśmiechając się promiennie. Nie chciała, żeby między nimi była
jakaś różnica. Chciała, by wiedział, że są sobie całkowicie
równi bez względu na wiek.
Blondynek
spojrzał na Babcię, która uśmiechała się do niego ze łzami w
oczach. Kiwnęła głową, żeby podszedł do Ludmiły. Po chwili
znajdował się przed Ludmiłą patrząc w jej piwne oczy.
-
Cześć – powiedział zawstydzony, a Ludmiła poczuła, że
rozpływa się pod wzrokiem chłopca, który patrzył na nią z
niepewnością, a zarazem z zainteresowaniem. – Mam na imię
Ruggero – dodał tak cicho, że Ludmiła ledwo usłyszała.
-
A ile masz lat? – zapytała ciągle się uśmiechając i nie
zwracając uwagi na to, że cały personel przyglądał się już jej
rozmowie z blondynkiem.
Przez
chwilę malec wpatrywał się w swoje rączki, po czym zaczął
odliczać: dwa przy prawej rączce i dwa przy lewej.
-
Tyle! – zawołał odwzajemniając jej uśmiech.
-
A wiesz, ile to jest? – zapytała podejrzliwie odsłaniając przy
okazji swoje górne zęby, na co malec zareagował cudownym perlistym
dźwiękiem.
-
Tak! Tata mnie nauczył – dodał ciszej, jakby chcąc zachować to
w tajemnicy. – To jest... Raz... Dwa... Trzy... Cztery... –
zaczął powoli odliczać. – CZTERY! – zawołał szczerząc się
do niej. – Mam cztery lata – dodał takim tonem, który oznaczał,
że był z siebie dumny. Ludmiła zaczęła się śmiać.
-
Musisz mieć mądrego tatę – powiedziała Ludmiła mając
nadzieję, że wreszcie się dowie czegoś więcej o swoim
pracodawcy.
-
Ja kocham tatę! – zawołał Rugg. – Mój tata jest dobly, ale
babcia i dziadek mówią – dodał ciszej przybliżając się do
niej – mówią, że tata mnie nie kocha, bo on nie ma dla mnie casu
– ton jego wyraźnie mówił, że jest z tego powodu bardzo smutny.
Ludmiła
spojrzała na niego z przerażeniem.
-
To nie prawda! – powiedziała do blondynka, ocierając jednocześnie
łzę, która zaczęła spływać po małym zaróżowionym policzku.
– Tata bardzo cię kocha, dlatego tutaj jestem – dodała
spoglądając mu w jego czekoladowe oczy.
-
Jesteś moją mamą? – wyszeptał, na co Ludmiła zesztywniała.
Przecież dziecko chyba wiedziało, ze jego mamusia umarła? Każdy
normalny rodzic powiedziałby dziecku prawdę. Chyba, że ktoś byłby
takim tyranem jak jej matka. W to jednak Ludmiła nie mogła
uwierzyć.
-
Kochanie, ja... – zaczęła szeptem, ale mały Ruggero przerwał
jej.
-
Bo mama Lena jest w niebie, ale tata mówi, ze mam tes drugą
mamusię, która niedługo psyjdzie. I tata mówi, że ją poznam, bo
jest najładniejszą mamą na świecie – dodał chłopiec z
zaszklonymi oczami od łez.
Ludmiła
poczuła, że rośnie w jej gardle jakaś gula, która nie pozwala
jej nic mówić. Słowa małego sprawiły, że nie wiedziała jak
się zachować. Miała ochotę uciekać jak najdalej od tego dziecka,
które wywołało w niej tyle sprzecznych ze sobą emocji, ale
również nie chciała zostawiać go samego – nie potrafiła od
niego odejść.
Nigdy
nie sądziła, że jakieś dziecko będzie chciało mieć ją za
matkę. Sama bardzo pragnęła mieć dziecko, ale nie wierzyła w to
od chwili, kiedy została porzucona. Nie wierzyła, że może być
jeszcze szczęśliwa... A tutaj, nagle i niespodziewanie, mała
urocza istotka pragnie by była jej mamą.
-
Skarbie, to zależy tylko od twojego taty – powiedziała cicho
Ludmiła, wiedząc, że nikt nie słyszy ich rozmowy. – To twój
tata zadecyduje o tym, kto będzie twoją mamusią. Wiedz jednak, że
to on ci pierwszy o niej powie. Ja tylko jestem tutaj, by się z tobą
bawić i opiekować, kiedy twojego taty nie ma w domu.
Malec
popatrzył na nią smutnym wzrokiem, po czym westchnął. Ludmiła
poczuła, że łzy napływają jej do oczu, a serce ściska się z
bólu, widząc w jego oczach zawód. Nie mogła nic zrobić. Przecież
ona nawet nie wiedziała, kim jest ojciec chłopca. Ruggero jednak
się tym nie przejął, tylko przytulił swe drobne ciałko do
Ludmiły, kompletnie ją tym zaskakując. Odwzajemniła uścisk
przyglądając się reakcji personelu. Babcia, łącznie z Anną i
Joanną, miała łzy w oczach, zaś ogrodnik Stan klasnął w ręce,
by po chwili otrzeć słoną kroplę spływającą po jego
zmarszczonym policzku. Nieodgadnione były jednak emocje kamerdynera,
który po prostu patrzył na małego chłopca całkowicie ignorując
Ludmiłę. Dziewczyna lekko westchnęła, po czym wzięła Rugga na
ręce.
-
A wiesz? – spytała nagle. – Zdaje mi się, że ktoś coś
wspominał o tym, że dostał misia.
Malec
spojrzał na nią swoimi oczami z zaufaniem. Wiedziała, że
chłopiec, pomimo luksusów, był najzwyczajniejszym czterolatkiem.
Nic go nie wyróżniało spośród innych dzieci. Owszem miał lepsze
ubrania, ale nie lubił w nich chodzić, lubił też bawić się w
piaskownicy. Po kilku dniach Ludmiła zrozumiała, że mały nie
znał jeszcze podziału pomiędzy bogaczami a biednymi. Mimo to,
prawie każdego człowieka, kochał. Patrzył na ludzi ufnymi oczami
czując, że każdy jest tak samo dobry jak on, miły i kochający.
Kilka
dni po zaprzyjaźnieniu się dziewczyny z małym blondynkiem, do
rezydencji powrócił pan domu, jednak blondynka nie miała okazji
się z nim spotkać czy przywitać. Kiedy rano wstała mężczyzny
już nie było i, jak dowiedziała się przy śniadaniu od Babci,
zabrał Rugg'a na wspólny „wypad”. A więc miała cały dzień
wolny dla siebie, dlatego postanowiła odwiedzić Violette i Leona.
Około
godziny dwunastej była przed domkiem Verdasów, by po chwili znaleźć
się w objęciach małego Daniela.
-
Ciociu, ciociu! – wołał chłopiec tym samym przywołując swoich
rodziców. Viola i Leon przywitali przyjaciółkę z radością,
chcąc się dowiedzieć, jak minęły Ludmile pierwsze dni w pracy.
Blondynka,
trzymając na kolanach Samiego, opowiadała przez kilkanaście minut
o rezydencji, w której mieszka oraz o personelu, który ją uwielbia
– pominęła osobę kamerdynera nie chcąc pokazywać przyjaciołom,
że postać Evana ją po prostu irytowała. Kiedy jednak doszła do
opowiadania na temat Rugg'a nikt nie mógł zamknąć jej ust.
Opowiadała o nim z największą pasją, zachwycając się jego
miłością, dobrocią i zaufaniem do świata. Leon i Violetta od
razu pojęli, że Ludmiła pokochała małego Ruggero jak własne
dziecko, ale nie chcieli nic na ten temat mówić. Wiedzieli, że
kiedyś przyjdzie dzień, w którym będzie się musiała rozstać z
czterolatkiem, ale nie chcieli jej o tym uświadamiać teraz, kiedy
próbowała ułożyć sobie życie na nowo.
-
A kto jest właściwie jego ojcem? – zapytał Verdas, kiedy Ludmiła
zakończyła swój monolog opierający się nad zachwycaniem się
małym blondynkiem.
-
No... Tu jest właśnie problem, bo nie wiem. Nikt nigdy nie chce
powiedzieć, kto jest właścicielem, jakby się obawiali, że nie są
godni wymówić jego nazwiska – dodała Ludmiła marszcząc czoło.
– Wiem jedynie, że facet jest inteligentny, zapracowany, zmęczony
i poszukuje matki dla dziecka. Aha, i obecną kandydatką jest
niejaka Lisa Miller, która nie darzy małego zbytnią sympatią.
Kiedy jest w rezydencji wszyscy pracownicy unikają jej. A Babcia
szczególnie. Jest na nią strasznie cięta – dodała chichocząc.
– Kiedy mały wrócił do domu, to Lisa prawie codziennie do niego
przychodziła, żeby dowiedzieć się, jak się ma. Nie jesteście w
stanie nawet sobie wyobrazić, jak krzyczała, kiedy dowiedziała
się, że Babcia mnie zatrudniła – Ludmiła nie mogła się
powstrzymać od śmiechu. –W życiu nie słyszałam tyle
przekleństw z ust kobiety za jednym razem.
Leoś
spojrzał z rozbawieniem na Violettę.
-
Och, zapewniam cię, że ja na pewno słyszałem – powiedział, po
czym nagle dostał po głowie ścierką od naczyń. – Ej, za co?!
-
Jak to za co? – zapytała Violetta pomiędzy salwami śmiechu. –
Przecież ja nigdy nie klnę.
-
Na pewno – odpowiedział Leon. – A szczególnie wtedy, kiedy twój
tata przyjeżdża do nas w odwiedziny i dostajesz ochrzan za to, że
nie potrafisz sprzątać. Wybacz, kochanie, musiałem się wtedy
przesłyszeć.
Ludmiła
rozglądnęła się po salonie, który, według niej był sterylnie
czysty.
-
Naprawdę? – zapytała bardziej siebie niż przyjaciół. – Całe
szczęście, że on nie odwiedził mojego mieszkania, póki
mieszkałam sama. Co to wtedy by było... – dodała przypominając
ze smutkiem całkowity chaos, który panował w całym jej
mieszkaniu.
-
Jestem przekonana, że twój tata nie usłyszał tyle przekleństw w
ciągu całego życia, ile jej tata w ciągu pięciu minut – dodał
Leon zaśmiewając się z własnej żony.
-
A najgorsze było to – dodała Violetta – że nagle Dany zaczął
wypytywać
Leona
co one oznaczają – dodała rumieniąc się. – Obiecałam sobie
wtedy, że nigdy więcej nie dam się sprowokować swojemu ojcu...
-
Co oczywiście ci się nie uda – dokończyli zgodnie Leon z
Ludmiłą, śmiejąc się z przyjaciółki.
-
Dziękuje wam za to, że mogę na was liczyć. Naprawdę, jestem wam
wdzięczna – dodała udając oburzenie. Nie trwało to jednak
długo. Po kilku minutach znów się naśmiewali z Violi i jej
wybuchów podczas wizyt rodziciela.
Tak
minął jej dzień i nawet nie zauważyła, kiedy nastał wieczór.
Leonowi
i Vilu udało się przekonać ją, by zjadła razem z nimi kolację.
Kiedy
wróciła do rezydencji zauważyła, że, pierwszy raz od wielu dni,
pali się światło w gabinecie jej pracodawcy. Jednak nie chciała
iść na spotkanie z nim. Czuła, że nie jest na to jeszcze gotowa.
Wypłatę dostała pierwszego dnia pracy, dzięki czemu spłaciła
jedną z rat kredytu. Nie miała więc powodu, by się spotkać z
ojcem Ruggero, który z pewnością był zmęczony po całym dniu z
synkiem. Nie miała zamiaru zaprzątać mu swoją osobą głowy.
Uno:*
OdpowiedzUsuńNa wstępie odejdę od postu, weszłam przez komputer na twojego bloga (od dłuższego czasu na nim nie byłam, a ostatnio skomentowałam będąc na telefonie) i przypatruje się tak twojemu szabonowi kojarzę go skądś i po jakichś 10 minutach kojarzę, że to ja go zrobiłam, w ogóle nie wiem co to było, normalnie pamiętam wszystko o tu taka pustka, co mi się stało, że ostatnio nie mogę racjonalnie myśleć :(
UsuńTeraz koniec mojego gadani, które pewnie cię nudzi i przechodzę do rozdziału.
Cudny :*
Ruggerro - jaki słodki, a jeszcze jak uznał, że Lu to jego mam, bo tak powiedział (chyba) Fede (bo kto inny?). Jak już mowa o tacie Ruggerro to nareszcie przyjechał i będę mogła się upewnić do swoich przekonać. Sama nwm co mam jescze napisać, bo narazie napisałam jedno zdanie, które jest mniej więcej bez sensu....
Czekam na nexta
Pozdrawiam cieple
Hania
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdzial jest boski!!!!!!
OdpowiedzUsuńNie... Co ja mówię on... Hmmm nie da sie go opisać!
Jest tak okropnie.... WSPANIALY!
WOW
Wielkie MEGA!
Naprawdę a fragment z mamusią mnie wzruszył <3
Ja chceeeee Fedemilcieeeee!!!
Zajmiesz mi miejsce pod nextem?
Proooszzeeee
Dawajvmi tu szybciorem nexta bo nie moge wytrzymać
Zapraszam do mnie!
K.C <3
Ps. Jedziesz na VL?
Tak do Warszawy a ty? :D
UsuńBoski♥
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się na spotkaniu Lu z Ruggem♥♥^^^^
León i Ludmila jako rodzeństwo wyśmiewają się z Violetty xD
BFF4ever xD
Kurde... -.- Kiedy oni w końcu się spotkają?!
I ta Lisa niech wynosi się [Czyt. odpowiednik tego, jak Viola rozmawia z ojcem xD] Z tego domu i od Federico! xD
Nie lubię jej -.- xD Ale to chyba się domyśliłaś xD
Czekam z niecierpliwością na next♥
Buziaki kochana♥
Miejsce ❤
OdpowiedzUsuń~care~
Jejku BOSKI!!!
UsuńMały Ruggi kupił mnie całkowicie ♡
I to jak spytał się Lu czy jest jego mamą ♥
Leonetta ^^ Violcia ale żeby przy dzieciach przeklinać tylkp czekac jak zaczna z niej przyklad brac i na Leośka sie tak wydzierac XD
Niech się już Lu i Feduś spotkają *.*
A teraz czas na teorię spiskowa XD
Sądzę że Lu i Feder się już znają, w odpowiedzi na moje pytanie odpowiedziałaś że Lu ma kontakt z dzieckiem Naty i Maxiego, czyli zapewne przyjaźni się z Naty XD mały natomiast wspominał coś o cioci Naty ajego mama nazywała się Lena, jak wszyscy wiem w serialu Naty na siostrę LeneXD dodatkowo Rugguś zapewne odziedziczył oczy po tacie, a Lu wydają się one znajome XD podsumowujac albo Lu i Fede się już znają albo mam obsesję XD ♡♥♡
A i jeszcze wydaję mi sie że ta cała Lisa nie zyska sobie zbyt wielu zwolenników XD osobiście już jej nienawidzę -.-
Kocham :*
~care~
Zajrzyj proszę do zakładki zapytaj bohatera ♡♥♡
Usuń~care~
Kurwa kiedy ona w końcu go pozna!!!!! Noooo to nie fair ja tu czekam....
OdpowiedzUsuńFoh
Oj Rufggi jaki słodziak
hahaha Viola xd
Czekam na next zapraszam do siebe
Magic Rose
Hej, ej!
OdpowiedzUsuńCudowny ♥
Zapraszam do mnie ^^
Kocham
Cudowny, Wspaniały i Świetny!!!! Przepraszam, że krótko ale musze lecieć :( Kocham ♥♥
OdpowiedzUsuńC U D E Ń K O!!!
OdpowiedzUsuńTylko tyle mogę o tym napisać.
Szczerze jak by nad tym trochę pomyśleć to ~care~ ma racje. Kiedy przeczytałam jej koma to od razu zaskarżyłam, że ona może mieć racje!
Lusia <3
Miejsce <3
OdpowiedzUsuńLofffff!
OdpowiedzUsuńEj, stara, czemu ty potrafisz tak pisać, a ja nie! ?
Why?!
To jest niesprawiedliwe!
Rugguś <3
Ciocia Naty ^^
Lisa... Już jej nie lubię ;_;
No nie... Viola wcale nie przeklina, ymym... Czujecie sarkazm?
Loooooooooooo(chciałam napisać "LoL", ale jednak się powstrzymałam xD)oooooooooove!!!
Najlepszy rozdział!!!!
Oczywiście pozostałe też są świetne ^.^
Big mindfuck, z tym misiem... FREDDY!!!!!
Za dużo FNAF'a...
Ok, czekam na nexta, kocham!
Pozdrawiam ♡
Soph (dawniej MECHI♥♡♥♡)
Zajęłam ci miejsce na ~Descubra...
UsuńJest rozdział 3!!!
Zapraszam na rozdzialik <33
OdpowiedzUsuńNie lubie tgo Lisa xd -,-
Ehh..:**
Życie....:3333
3====>
Beso :*
Kochana kiedy rozdział bo ja już tu wytrzymać niemogę :( ♡♥♡♥♥♥♡
OdpowiedzUsuń